Książki, podcasty, kroczek po kroczku

Podcast #066 – Pisarskie kroczki – Uwaga, imposter na pokładzie!

Strach, wstyd i syndrom oszusta rozszalały się w twojej głowie? Dzisiaj o tym jak z nimi walczyć!

Witam w nowej serii podcastu Małymi kroczkami zatytułowanej “Pisarskie kroczki”, gdzie opowiem o moim procesie pisania powieści, a także tego jak idzie mi jej wydawanie w formie self-publishing. Jeśli interesuje cię co tworzę, możesz zasubskrybować mój kanał na spotify, czy gdzie tam słuchasz, zajrzeć na stronę malymi-kroczkami.pl, obserwować na mediach społecznościowych (Instagram -> @malymi.kroczkami_podcast, TikTok -> @malymikroczkami) lub przeczytać pierwsze kilkanaście rozdziałów mojej powieści na Wattpadzie (Córka bogów). Będzie mi również miło, jeśli dasz mi znać co sądzisz o tym co robię lub udostępnisz to dalej.

Boisz się co inni pomyślą? Na myśl o tym, że twoi dziadkowie mieliby przeczytać twoje dzieło w którym są sceny łóżkowe robi ci się wstyd? A może zaczynasz wątpić w siebie, swoje kompetencje, wiedzę i twój utwór? No to witaj w klubie. Chyba każdy kto miał kiedyś okazję stworzyć coś zmagał się ze strachem i syndromem oszusta. Jeśli zastanawiasz się skąd się to bierze, możesz śmiało zwalić na wychowanie w takiej a nie innej kulturze. Niestety od małego jesteśmy katowani frazesami typu “nieładnie się chwalić”, “nie dziel skóry na niedźwiedziu, bo może się nie udać”, “ze sztuki nikt nie wyżyje”, “Lepiej pomyśl o jakiejś prawdziwej pracy”, “A jakie ty masz kompetencje, by móc wyrażać się w danym temacie?” itp. Ogółem kultura chrześcijańska też wymaga skromności i uniżania sobie i swoim osiągnięciom. Tak więc jeśli od małego jesteśmy otoczeni takim podejściem, nic dziwnego, że wątpimy w siebie. Zacznijmy od tego, że o ile nie piszesz pracy naukowej, to nie musisz być ekspertem w danej dziedzinie. Oczywiście jeśli twoja powieść dzieje się w powiedzmy dwudziestoleciu międzywojennym, to musisz mieć pojęcie o tym jak wyglądały realia tamtych czasów, ale nikt od ciebie nie będzie wymagał z tego tytułu doktora. Nie musisz być mistrzem pisania, mieć kursy, certyfikaty, nagrody i zdobyte pierwsze miejsce w olimpiadzie polonistycznej. Ba, nagrody i mistrzostwo osiągniesz tylko jeśli będziesz pisać i to jak najwięcej. Nikt nie jest idealny, więc nie wymagaj tego od siebie. Oczywiście możesz dążyć do bycia jak najlepszym, to jest dobra motywacja, ale nie stawiaj sobie za cel ideału. 

Nie przejmuj się tym, że twoje dzieło nie jest w kolejce do nagrody Nobla czy Nike. Nie każda literatura ma być taka poważna. Dobra literatura rozrywkowa, romanse, komedie, czy nawet erotyki też są potrzebne. A to, że boisz się, że inni będą lepsi, to cóż jest taka możliwość. Jak to mówi stare porzekadło, zawsze znajdzie się azjatyckie dziecko, które robi coś lepiej niż ty. Oczywiście podchodźmy do tego z dystansem. Chodzi mi o to, że może ktoś będzie lepszy od ciebie, ale jest duże prawdopodobieństwo, że ty będziesz lepszy od kogoś innego. Popatrz ile wydawanych jest książek, które są beznadziejnie napisane. Warto mieć gdzieś pod ręką taką książkę, jako motywację, że skoro kogoś takiego wydali, to ty też masz szansę!


Zdarza ci się, że słyszysz w głowie głos takiego gnojka, który podkopuje pod tobą dołki i sprawia, że zaczynasz wątpić w siebie? To twój wewnętrzny krytyk. Gość bywa potrzebny, bo dzięki niemu możemy zastanowić się, czy zmierzamy w dobrym kierunku i ewentualnie podjąć jakieś zmiany. Niestety zamiast funkcji doradczej, często przyjmuje postawę hejtera, którego celem jest zgnojenie cię do tego stopnia, że zaczniesz się zastanawiać po co w ogóle żyjesz. Musimy nauczyć się trzymać tego krytyka za mordę i pokazać mu gdzie jego miejsce. Merytoryczna krytyka jest jak najbardziej przydatna, ale gnębienie nas już nie. Niestety skubany jest dosyć sprytny i chętnie wyrywa się na wolność. Czeka tylko na momenty, gdy na przykład trafimy na jakieś wybitne dzieło, które nas pochłonęło i zaczyna tyradę o tym, że my nigdy nie osiągniemy takiego poziomu, nigdy nie stworzymy niczego równie kreatywnego i wspaniałego. Innymi razy będzie zacierał rączki, kiedy znów coś nam nie wyjdzie i będzie to pogłębiał. Na przykład “O widzę, że znów nie wiesz co pisać, jednak może nie jest to droga dla ciebie i odpuść sobie, bo marnujesz czas”, albo “O ktoś ci powiedział coś niemiłego o twojej pracy, pewnie ma rację i nie jest jedynym który tak myśli”.  W takich przypadkach dobrze jest mieć wokół siebie zaufanych ludzi z którymi możesz obgadać to co czujesz i którym nie obawiasz się pokazać swojego dzieła, bo wiesz, że ci nie będą się naśmiewać z ciebie, ani ci przesadnie słodzić, tylko faktycznie powiedzą co myślą. A jeżeli wstydzisz się pokazać nawet im, to zawsze możesz znaleźć beta readera, który cię nie zna, więc będzie oceniał tylko na podstawie twojej pracy. Taki beta reader to może być grupa pisarska na facebooku do której należysz, czytelnicy na Wattpadzie, albo nawet możesz zapłacić profesjonalnemu beta readerowi. 


Właśnie, jak przyjmować informacje zwrotne? Po pierwsze postaraj się zrobić to na chłodno bez emocji. Ja wiem, że to twoje dzieło i może się wydawać, że każda uwaga jest jak atak personalny, ale tak nie jest. Spisuj wszystkie komentarze jakie otrzymasz i postaraj się je na spokojnie przejrzeć nawet po jakimś czasie. Zastanów się, czy faktycznie mają sens, czy zmiany które proponują nie byłby lepsze. Nie musisz do wszystkiego się dostosowywać i wprowadzać każdą zmianę. Nie mniej warto mieć na uwadze feedback.


No dobra, masz świadomość tego, że bywają ludzie, którzy piszą od ciebie lepiej lub gorzej. Dostałeś merytoryczny feedback od zaufanych osób, czas opublikować to szerzej. I tu znowu ten gnojek krytyk może przyjść ukradkiem i podsunąć takie myśli jak “Ciekawe co myślą sobie twoi koledzy ze szkoły, z którymi nie miałaś kontaktu przez kilka lat gdy dowiedzą się, że napisałaś romans, mimo, że w tamtych czasach byłaś uważana za twardziela?”, “Ciekawe jak będą wyglądały wspólne święta z dziadkami, po tym jak przeczytają twoją powieść, gdzie będą spicy opisy?”. Weźmy pod lupę pierwszy przypadek, czyli znajomi z którymi od lat kontaktu nie miałaś. Zastanów się przez chwilę, czy w ostatnim czasie myślałaś o tych osobach, albo widząc co publikują w swoich social mediach nagle zaczęłaś myśleć o nich dłużej niż kilka minut? Obstawiam, że w większości przypadków odpowiesz nie. Więc skoro ciebie nie obchodzi życie tych ludzi, to nie łudź się, że ich będzie obchodzić twoje. Obstawiam, że jak zobaczą, że coś stworzyłaś przez chwilę wywołasz zdumienie, może ktoś prześlę tę informację innej osobie, może część z nich sięgnie po twoją powieść, jednak najpewniej większość osób w ciągu kilku chwil o tym zapomni. Wychodzę z założenia, że nie warto przejmować się opiniami osób na których ci nie zależy. No ale właśnie co z tymi osobami, które są dla ciebie ważne? Jeśli ty jesteś ważna dla nich, to pewnie całym sercem będą cię wspierać. A to, że będą tam sceny, które wstydzisz się pokazać rodzicom czy dziadkom? Na to chyba nie ma rady, sama mam z tym problem. Ale warto się zastanowić, czemu się wstydzimy tego? Możemy w takim razie pomyśleć czy aby na pewno potrzebujemy takich scen w swojej powieści? Jeśli nasza odpowiedź jest twierdząca, i taka scena musi być bo jest potrzebna, albo zwyczajnie chcemy ją mieć, to musimy się z tym pogodzić. Na upartego możesz porozmawiać z tymi osobami i uprzedzić je, że są wątki, które mogą wydawać im się kontrowersyjne czy cokolwiek, albo nawet poprosić by je ominęli. Czy ma to sens? Nie wiem, ale chyba lepsze to, niż nie publikować ze strachu czy wstydu przed kilkoma osobami. 


Jeśli wstydzisz się publikować pod swoim imieniem i nazwiskiem, zawsze możesz to zrobić pod pseudonimem, czy to na stronach typu Wattpad, czy też nawet dogadując się z wydawnictwem. Miej tylko świadomość tego, że jeżeli potem chcesz chodzić na wywiady, odbierać nagrody, czy też wybrałaś model typu self-publishing, gdzie ty sama musisz zająć się marketingiem, to niestety musisz się pokazać. 

A jeżeli ani trochę nie wierzysz w siebie, swoje dzieło i boisz się je opublikować to zastanów się po co je stworzyłaś. Jeśli dla siebie to spoko, wsadź powieść do szafy i raduj się z wykonanego zadania. Natomiast jeśli zrobiłaś to, bo chciałaś coś przekazać w światu, czy to myśl, czy po prostu fajną opowieść, albo chciałaś być pisarką, mieć sławę itp. to dlaczego się wahasz? Do odważnych świat należy, kto nie ryzykuje ten nie pije szampana. Pomyśl, że jutro miałby skończyć się świat, czy będziesz żałować, że nie zrobiłaś nic z tym by wydać swoją pracę? Życie jest za krótkie by przejmować się opinią innych, trzeba iść za głosem serca. 

Sama często mam wątpliwości, czy dobrze robię, że staram się wydać moją powieść, co inni o mnie pomyślą. Ale potem zdaje sobie sprawę, że patrzę z podziwem na tych, którzy zaryzykowali i spełnili swoje marzenia. Nie chcę żałować, że nie spróbowałam. W najgorszym przypadku moje życie nic się nie zmieni i zdobędę nowe doświadczenie. 

To mi przypomina o tym, że mimo iż wysłałam już powieść do wydawnictw i sama robię wszystko by ją wydać, ciągle zwlekam z tym by wysłać ją do rodziców, bo trochę boję się ich opinii. W takim razie kończymy i idę w końcu ją wysłać, bo inaczej wyjdę na hipokrytkę. 

Dziękuję za wysłuchanie. W kolejnym odcinku opowiem o tym co zrobić kiedy ma się już gotową powieść!  Do usłyszenia za 2 tygodnie. A już teraz możesz odwiedzić moje profile na mediach społecznościowych, oraz Wattpad, gdzie znajdziesz pierwsze rozdziały mojej powieści Córka bogów. Będzie mi również miło jeśli dasz mi znać co myślisz o mojej twórczości i udostępnisz ją dalej.