Podcast #052 – Nie daj się pochłonąć marzeniom

Dzisiejszy tytuł może zdziwić niektórych, no bo jak to tak w dobie, kiedy mówi się, by podążać za marzeniami, ja mówię, by uważać, by nie dać się im pochłonąć. 

Jestem osobą, która uwielbia marzyć. Zawsze słuchając muzyki widzę różne wymyślone sceny i scenariusze, które potrafią mnie zająć na długie godziny. A nawet i bez muzyki się tak zdarza! Uwielbiam wyobrażać sobie przyszłość, jakieś wydarzenia, które wiem, że nie nastąpią nigdy, ale są za bardzo pociągające by nad nimi nie myśleć i wiele innych rzeczy. I nie ma w tym nic złego! O ile właśnie nas to nie pochłonie. 

Tak jak wspomniałam, potrafię godzinami myśleć nad jakimiś marzeniami. I im bardziej o nich myślę, im bardziej sobie je wyobrażam i przeżywam, tym bardziej doznaję irytacji, czemu tak nie jest. Potrafi mi to popsuć humor i potrzebuję trochę czasu i odrobinę więcej samozaparcia by powrócić na Ziemię. 

Marzenia mogą też motywować i uważam, że to jest w nich wspaniałe. Jednakże jeśli tylko będziemy się skupiać na wyobrażaniu sobie, a nie na działaniu jak sprawić by to marzenie się spełniło, to troszkę marnujemy czas i naszą energię. 

Kolejnym problemem może być to, gdy mamy zbyt dużo marzeń które chcemy zrealizować. Czy to oznacza, że powinniśmy teraz z każdego nowego pomysłu zrezygnować? Nie. Ale warto przemyśleć dlaczego ma się takie marzenie, co nam da jego spełnienie itp. Bo może się okazać, że w sumie to nie pragniemy rzeczy A tylko rzecz B. A dlaczego to już inna kwestia. Może nam się wydawało, że coś jest naszym marzeniem, a tak naprawdę jest to marzenie kogoś innego. Jest to zwłaszcza ciężkie, jeśli rodzina ciągle ci coś sugeruje np. że jesteś taka wygada to musisz zostać adwokatem, koniecznie. I słyszysz to codziennie, albo co najmniej raz w tygodniu, więc zaczynasz myśleć, że w sumie fakt, nadaje się do tego, to moje marzenie, ale później okazuje się, że jednak to nie jest pracą marzeń i to cię nudzi. Innym razem może nas kręcić nie tyle samo osiągnięcie celu co cała droga i przygoda z tym związana. 

Dlatego właśnie warto weryfikować sobie marzenia, czy to jest serio coś czego chcę i dlaczego. Gdy już stworzymy sobie listę takich zweryfikowanych marzeń, warto wybrać z nich 3-5 tych najważniejszych i się na nich skupić. Nie ukrywajmy, jeśli ktoś marzy o byciu władcą świata czy bycia superbohaterem z magicznymi mocami, to jest to raczej nie do zrealizowania i warto odłożyć to sobie na bok. 

Kiedy spełnimy jedno z tych marzeń, możemy dodać kolejne. Możemy też w trakcie naszego życia zmieniać nasze marzenia i nie ma w tym nic złego! Takie jest właśnie życie, zmieniamy się a wraz z nami nasze poglądy i pragnienia. 

Doskonale rozumiem marzycieli, ludzi którzy mają milion pomysłów na raz i się wściekają, że w sumie nie mają nawet jednej rzeczy, bo nie potrafią się zdecydować którą wybrać. I z jednej strony zgadzam się ze stwierdzeniem, że życie jest za krótkie by robić rzeczy, których nie chcemy (stąd też na przykład potrafię czytać kilka książek na raz, bo wybieram tę na którą mam w danym momencie ochotę, a nie zmuszam się by dokończyć jakąś, bo już ją zaczęłam), ale z drugiej strony czasami są takie rzeczy, które musimy zrobić i koniec. I rozumiem, że niektórzy mogą mieć problem ze zdecydowaniem się za co zabrać się w pierwszej kolejności. Osobiście polecam robienie tak zwanej Myśloodsiewnicy. Widziałam ten patent na profilu @aniamaluje i uważam, że jest genialny w swej prostocie. Sprawdzi się zarówno do obowiązków jak i marzeń. Już tłumaczę na czym to polega. Ci, którzy znają Harrego Pottera, mogą kojarzyć, że Dumbledore miał w swoim gabinecie misę w której mógł oglądać swoje myśli i wspomnienia. Wyciągał różdżka taką myśl czy wspomnienie, zamykał je w butelce i po pewnym czasie mógł do niej wrócić. Ja niestety nie mam takiego magicznego sprzętu i zdolności (chociaż nadal się łudzę, że kiedyś dostanę list z Hogwartu), ale jak na mugola radzę sobie całkiem nieźle z pomocą moich małych i niezastąpionych przyjaciół czyli karteczek samoprzylepnych. Spisuje na nich co mi przyjdzie na myśl, zadanie, marzenie itp. W moim bullet journalu mam specjalnie zrobione kilka stron na Myśloodsiewnię. 1 to jest właśnie Myśloodsiewnia, gdzie przyklejam wszystkie rzeczy i raz na jakiś czas robię tam porządek. Mam jeszcze oprócz tego 3 dodatkowe miejsca: rzeczy pilne, rzeczy ważne i pozostałe. I według tego je sobie segreguję. Bardzo to ułatwia potem zastanowienie się co zrobić w danej chwili. Dobrym pomysłem jest również zrobienie tak zwanej listy zadań pierdołowatych (to akurat pomysł wzięty od Pani swojego czasu). To jest lista zadań, które trzeba wykonać, ale jak sama nazwa wskazuje są to rzeczy pierdołowate, których nie chce się zrobić. Najlepiej wyznaczyć sobie jeden dzień na zrealizowanie takiej listy, by się nie rozdrabniać. 

Co do Myśloodsiewni, to osobiście też uwielbiam robić coś podobnego w pracy. Codziennie pierwszą rzeczą na którą poświęcam czas po włączeniu komputera jest napisanie wszystkich rzeczy, które muszę zrobić. Jedna rzecz = jedna karteczka. A następnie je segreguje i robię po kolei. Dzięki temu na maksa skupiam się na danej czynności i nie martwię się, czy może jednak nie powinnam robić coś w tym czasie innego, bo wiem, że dana rzecz, jest ważniejsza i jak skończę to, to przejdę do kolejnej. 

A jak wykorzystać Myśloodsiewnię przy marzeniach? Otóż po pierwsze znajdź sobie miejsce na karteczki z marzeniami. Może być to tablica, zeszyt czy co ci pasuje. Osobiście nie przepadam za wykorzystaniem aplikacji notatek, ale jak nie mam przy sobie karteczek czy notesu, to jest to jakieś rozwiązanie.

Po drugie zapisuj wszystkie myśli i marzenia jakie ci przyjdą do głowy i wkładaj je do jednego miejsca. Po trzecie wyznacz sobie czas na sprawdzanie tego. Może to być raz w tygodniu, może to być co wieczór, wedle twoich potrzeb. 

Po czwarte weryfikuj. Te pomysły i marzenia które uważasz za warte przemyślenia czy zostawienia, przełóż w inne, wyznaczone do tego miejsce np. na drugą stronę kartki, gdzie jest napisane coś w stylu „to do”. Możesz od razu też sobie podzielić to wedle kategorii pilne, ważne, pozostałe. I następnie działaj według kategorii. 

Czy może się zdarzyć tak, że nigdy nie dojdziemy do kategorii pozostałych i zawsze będą tkwić w zapomnieniu? Nie. Tak jak powiedziałam, warto jeden dzień w tygodniu poświęcić na rzeczy pierdołowate, które definitywnie znajdują się w kategorii pozostałe. Poza tym pozostałe kwestie takie jak marzenia czy przemyślenia jakie zostawiliśmy na później, w pewnym momencie mogą się stać dla nas ważne czy pilne. Więc bym się raczej nie obawiała tego 😉 

Tak więc podsumowując: marzenie jest wspaniała czynnością, która może nas rozwijać i motywować. Warto jednak nie dać się pochłonąć marzeniom i mieć ich zbyt wiele na raz do spełnienia. Pomocne może być przy tym robienie sobie Myśloodsiewnicy i wartościowanie danych myśli, marzeń i zadań pod kątem tego za co się zabrać w pierwszej kolejności.