Logo Małymi Kroczkami

Podcast #020 – Inspiracje i osiągnięcia

Co to znaczy, że ma się jakieś osiągnięcie? Kto może być inspiracją?

Zgodnie z definicją słownika języka polskiego, inspiracja to natchnienie, zapał twórczy, wpływ wywierany na kogoś, sugestia. Dla mnie również bywa przykładem jak się zachowywać, by być lepszą. 

Osobiście lubię słuchać i czytać wywiady i historię osób, które coś osiągnęły. Często są one niesamowite. Pełne przeciwności, ciężkiej pracy i determinacji. Tak było na przykład z cyklem tweetów na twitterze Michała Pola, który relacjonował paraolimpiadę w Tokio. Pokazywał zawodników, ich historię, motywację i dla mnie to było niezwykle inspirujące i pokrzepiające, ponieważ widząc osobę z niepełnosprawnością często nie widzimy w niej kogoś kogo możemy uznać za idola do którego chcielibyśmy być podobni. Pan Michał jednak zrobił coś świetnego i potrzebnego nie pokazując ich jako niepełnosprawnych, którzy coś tam trenują, ale jako postacie niezwykle silne, charyzmatyczne, czasami z poczuciem humoru, które nie wstydzą się swoich ograniczeń, są ich świadomi i z dumą pokazują jak je pokonują. Dla mnie było to niezwykle pokrzepiające, że jeśli ci ludzie dają sobie tak świetnie radę mimo tego co przeszli, to czemu ja nie mam dać sobie rady z moimi problemami? Dało mi też poczucie, że z każdej sytuacji nawet tak nieciekawej jak problemy zdrowotne można wyjść zwycięsko. 

Bardzo doceniam co zrobił Pan Pol i uważam, że jest to niezmiernie potrzebne, by właśnie pokazywać, że niepełnosprawni, czasami potrafią lepiej radzić sobie niż zdrowi, że to właśnie największa siła człowieka, że potrafi przełamywać bariery i osiągać sukcesy. Świetną robotę w kwestii edukacji i normalizacji osób niepełnosprawnych robi Wojciech Sawicki znany jako Life on Wheelz. Mimo tego, że jest ciężko chory pokazuję, że można czerpać radość z życia, można mieć dziewczynę, rozwijać się, mieć swoje zdanie, czasami kontrowersyjne i nie trzeba chować się w domu. 

Bardzo szanuję takie osoby. Jednakże nie trzeba od razu mierzyć się z tak hardcorowymi przypadłościami jak te by móc uznać, że daje się radę, że coś się osiągnie. Z resztą sformułowanie coś osiągnąć jest dla mnie bardzo szerokie i może znaczyć dla każdego co innego. Dla jednego będzie to kariera na szczeblu międzynarodowym, dla innego odkrycie jednej, nieznanej dotąd rzeczy, a dla jeszcze innego to, że się nie poddał i małymi kroczkami zmienia swoje życie, czy wraca do zdrowia. Jedno jest dla mnie jasne. Nie powinniśmy za miarę swojego sukcesu dawać innych. Nie każdy zrozumie nasze potrzeby, pasję. Róbmy rzeczy, które dla nas są ważne, choćby nam mówili, że to bez sensu, bo może pewnego dnia oni zmienią zdanie. 


Jakiś czas temu miałam jako pytanie rekrutacyjne wskazać swoje osiągnięcia zawodowe i przyznam, że miałam z tym ogromny problem. Jestem na początku swojej kariery zawodowej. Przez 2 lata pracowałam dorywczo, więc szału nie ma, a obecnie pracuję od kilku miesięcy w branży związanej z moim wykształceniem, więc też nie zdążyłam niczego osiągnąć. Za to w swoim życiu miałam wiele sytuacji, które mogę z dumą nazwać osiągnięciem. 

Już 4 rok z rzędu zdobędę stypendium rektora dla najlepszych studentów, mimo, że oprocz studiowania pracuję, mam małe dziecko i nagrywam podcast, co więcej na uczelnię wróciłam po 3 tygodniach od porodu, a pracę licencjacką napisałam na rok przed obroną (szkoda, że z magisterską idzie mi gorzej). (EDIT: Okazało się, że miałam średnią 4,97, a stypendium przyznawali od 5.0, szkoda, ale to i tak świetny wynik!)

Byłam wolontariuszką na Mistrzostwach Świata w lekkiej atletyce juniorów, zajmowałam się ponad 70 osobową grupą z Japonii i mimo wielu niespodzianek i przeciwności losu, które wychodziły w trakcie, udało mi się wszystko załatwić, sprawić, że te osoby do tej pory miło wspominają tamten czas, a także z dumą mogę powiedzieć, że znam osoby, które startowały w tym roku na Olimpiadzie.

Udało mi się stworzyć podcast, mimo napiętego grafiku, przeżyłam najgorsze chwile w swoim życiu i dałam radę, mimo, że niektóre nadal stanowią dla mnie swojego rodzaju traumę. Wychowuje małego człowieka, który wspaniale się rozwija jak na swój wiek.

Dla mnie to są osiągnięcia, niezależnie od tego czy ktoś uważa podobnie czy nie. Napawają mnie dumą i mam nadzieję, że w przyszłości moje dzieci też będą widziały w sobie i były dumne ze swoich osiągnięć nie tylko jeśli ktoś im to potwierdzi, czy umieści je na pierwszych stronach gazet. Moim zdaniem za mało chwalimy ludzi wokół nas, a zamiast tego częściej, chętniej i głośniej krytykujemy i wytykamy porażki. Doceniajmy małe gesty, chęci, starania się już od najmłodszych lat. Ale nie skupiajmy się na tym jaki ktoś jest. W sensie nie mówmy “aleś ty mądry”,  czy “aleś ty ładna”. Zamiast tego zwracajmy uwagę na czyny “podziwiam, że się nie poddajesz”, “musiałaś włożyć dużo pracy w to” itp. Starajmy się zawsze znaleźć coś co moglibyśmy pochwalić. Dzięki temu dzieci nie skupią się na tym, że jeśli osiągną porażkę to coś z nimi jest nie tak i są beznadziejne, tylko, że następnym razem muszą bardziej się postarać, może spróbować innej metody. To tyczy się również dorosłych, choć im zmiana myślenia może przyjść toporniej. Dzięki temu nie będziemy się zniechęcać po pierwszym potknięciu, nie będziemy mieli obniżonej samooceny, bo nie będziemy traktować tego tak personalnie, ani nie będziemy się obrażać na wszystko i wszystkich dookoła, bo się nie znają, są głupi i ble. Uważam, że taka zmiana podejścia wyszłaby nam wszystkim na lepsze, nie tylko jako pojedynczym osobom, ale ogółem jako społeczeństwo. Słuchałam w tym temacie niedawno podcastu Uniwersytety SWPS, gdzie prowadząca opowiadała jak kiedyś przyszła zrobić prelekcję dla nastolatków, gdzie w grupie znajdowało się dwóch największych buntowników. Taki typ śmieszek, po co mi to i co mi zrobisz. Tak też się zachowywali na samym początku zajęć, jednak prowadzące zamiast olać ich, czy zwrócić im uwagę, zaczęły ich chwalić. Że mają takie zdolności przywódcze, że mają odwagę, więc może mogliby wykorzystać to by dawać dobry przykład. Ostatecznie chłopcy ponoć bardzo się zmienili i zaczęli brać udział w akcjach charytatywnych. Sama też widzę po sobie, czy tym jak się komunikuje z innymi, że zwracając uwagę bardziej na te pozytywne cechy łatwiej jest nam się porozumieć, współpracować itp. Oczywiście nie wolno ignorować rażących zachowań, ale trzeba umieć dobrać odpowiedni środek i sposób przekazu, aby komunikat na pewno dotarł i został zrozumiany.

Tak więc podsumowując – bądźmy dla siebie samych bardziej wyrozumiali i cieszmy się z każdego małego sukcesu. Skupiajmy się bardziej na pozytywach i starajmy się chwalić za czyny a nie samo bycie. 

Mam nadzieję, że podobał Ci się ten odcinek, jeśli tak proszę daj mi znać. Będzie mi też miło jeśli udostępnisz go dalej i zaskrybujesz ten podcast. Będzie to dla mnie dodatkowa motywacja do dalszego działania