Przyznam, że nie miałam pomysłu na kolejny odcinek podcastu. Zastanawiam się, czy w niedalekiej przyszłości zmniejszyć częstotliwość odcinków, a może za jakiś czas zawiesić podcast. Nie dlatego, że tego już nie lubię, czy że nie osiągnęłam sukcesu w tej materii. Po prostu mam teraz inne rzeczy, nad którymi myślę.
Podcasting jest dla mnie hobby, lubię pisać, gadać, przekazywać swoje myśli. Dla mnie to świetna zabawa. Przy okazji wiele się nauczyłam, część swoich myśli uporządkowałam. Cóż sukcesu nie mam póki co. Drugą Okuniewską nie jestem. Nikt mnie nie zaprasza na wywiady, czy do współpracy. Moja liczba subskrybcji na tę chwilę to około 9-12. Na około 50 odcinków mam 1000 odsłuchań, czy to mało czy to dużo, pozostawiam wam do oceny. Mogłabym się tym załamać, że poświęcam swój czas i energię i nic z tego nie wychodzi. Jednakże moja dzisiejsza myśl, to Nie zawsze musi wyjść. Serio. Zaczynałam miałam cichą nadzieję, że uda mi się dotrzeć do większego grona odbiorców, a moje konto na instagramie będzie liczyło chociaż kilkaset osób. Tak jednak się nie stało i nic nie szkodzi. Zyskałam kilka nowych odbiorców. Mam tych kilku stałych słuchaczy i to mnie motywuje i pociesza. Jednakże to co jest najbardziej pomocne, to fakt, że ja podcast robię dla siebie. Dzięki temu nie czuję presji i jest to dla mnie przyjemność.
W ciągu swojego życia wielokrotnie zmieniałam swoje plany. Przez długi okres czasu chciałam być prawnikiem. Bo zawsze byłam wygadana i lubiłam bawić się w sąd na lekcjach jak np. robiliśmy rozprawę nad Antygoną. Wiele osób myślało, że właśnie tak skończę. Jako super prawniczka. Jednakże w liceum stwierdziłam, że mimo iż nadal uważam tę dziedzinę za ciekawą, to nie chcę iść na prawo. Potem wymyśliłam sobię, że pójdę na japonistykę. Widziałam siebie jako płynnie władającą tym językiem, mieszkającą w Japonii i pracująca jako tłumaczka lub w ambasadzie. Jak się okazało, nie udało mi się. Nie zdałam roku japonistyki, mimo iż wiele się nauczyłam. Była to jedna z moich największych porażek, ale wstałam i ruszyłam dalej. Nie mówię, że było łatwo, ale co mi innego pozostało?
Potem wyobrażałam sobie, że zacznę pracę w marketingu, bo jestem taka kreatywna i interesuje mnie marketing. Cóż, pracy w marketingu szukałam przez niemal rok i skończyło się na tym, że nie byłam w pełni zadowolona z tej pracy. Też nie czułam się w tym dobra, mimo iż wiedzę teoretyczną miałam i pomysły też. Aktualnie nie pracuję w marketingu, bo nie udało mi się znaleźć innej pracy o tym profilu, jednakże nie przeszkadza mi to, bo jestem zadowolona ze swojej obecnej pracy. A swoją wiedzę wykorzystuję między innymi w podcaście.
Jednakże jednym z największych moich marzeń jakie towarzyszy mi od kiedy nauczyłam się pisać, było zostanie pisarką. Zawsze chciałam mieć wydaną swoją powieść, która będzie zekranizowana itp. Pisałam od zawsze dużo (z kilkuletnią przerwą) i chętnie uczestniczyłam w warsztatach pisarskich. Dużo z nich wyniosłam. Nawet, tak jak kilka razy wspominałam, napisałam powieść. To że była kiepska to inna kwestia, ale zrobiłam to. Nawet próbowałam ją wydać, ale nie dostałam żadnej odpowiedzi zwrotnej (a to niespodzianka). W pewnym momencie nawet pogodziłam się z tym, że nigdy nie zostanę pisarką, chociaż w głębi serca nadal tego pragnęłam. Zdradzę wam w sekrecie, że ostatnio wróciłam do tej myśli i zaczęłam coś pisać. Nadal mam marzenie, by wydać nowy bestseller, który podbije świat i Warner Bros, Netflix i inne wytwórnie będą się bić o zrobienie filmu na podstawie tego (jakby się ktoś pytał już mam wybranego aktora, który zagra męską rolę, ciekawe, czy ktoś zgadnie). Jednakże wiem, że szansa na taki sukces jest mała. Nie przeszkadza mi to jednak i nadal piszę. Dla siebie. Bo sprawia mi to ogromną frajdę (Może kiedyś opowiem jak wygląda mój proces twórczy). Mam świadomość tego, że nie zawsze musi wyjść. Jednakże nie oznacza to by nie próbować. Bo nawet jeśli faktycznie się nie uda, to zdobędę doświadczenie, którego nikt mi nie zabierze.
Tak więc podsumowując (coś ostatnio robię krótkie te odcinki, ale cóż, lepiej tak, niz jakbym miała na siłę je przedłużać, albo w ogóle nie robić). To co chciałabym byś zapamiętał_a z tego odcinka to to, że nie zawsze musi iść po naszej myśli, ale to nic złego. Zawsze można wyciągnąć z tego coś dla siebie. Pamiętaj też, że zrobione jest lepsze od doskonałego, więc nie ma co się martwić co inni pomyślą, czy mi nie wyjdzie itp. Zamiast tego spróbuj i się przekonaj.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.