Dzisiaj dzień dziecka i w sumie można by było się zastanowić dlaczego poświęcam odcinek na święto, które mnie nie dotyczy (pomijając fakt, że mam w domu małe dziecko). Otóż pewnie większość ludzi słyszała o czymś takim jak wewnętrzne dziecko. Nie ma co się śmiać na myśl o tym, czy zapierać się mówiąc, że “mnie to nie dotyczy!”. Otóż każdy ma w sobie coś z dziecka i to wewnętrzne dziecko w nas siedzi. Pytanie tylko czy w ogóle dajemy mu dojść do głosu i co właściwie z nim robimy.
Wiadomo, że najważniejsze to zachować balans w życiu i uważam, że warto mieć też taką równowagę zachowaną ze swoim wnętrzem. Można przez większość sytuacji być poważnym dorosłym (bo w sumie wymaga się od nas tego), jednakże można też korzystać z dobrodziejstw dziecka. Jakie to są? Przede wszystkim kreatywność, radość i dobra zabawa. Dzieciństwo w większości przypadków właśnie się z tym kojarzy. Z beztroską, zabawą wyobraźnią i zachwycaniem się drobnymi rzeczami.
Jednakże to z czym często kojarzy się niektórym sformułowanie wewnętrzne dziecko to kapryśność, emocjonalność, brak racjonalności itp. I to jest jak najbardziej normalne. Dzieci, zwłaszcza małe nie umieją udawać. Gdy jest im źle – płaczą. Gdy się czymś podjarają to aż nie mogą ustać w miejscu. Gdy się boją wołają rodziców by do nich przyszli. My dorośli wbrew pozorom nadal odczuwamy te wszystkie rzeczy, jednak umiemy się bardziej kontrolować, a czasami wręcz tłamsić. Nie chcemy dać po sobie poznać, że coś jest nie tak, dusimy i kisimy w sobie wszystko, aż w końcu nie wytrzymujemy i nasze dziecko nam się wymyka i wybuchamy. A wystarczyłoby dać wcześniej do głosu naszemu wewnętrznemu dziecku i pozwolić sobie na emocje do których mamy prawo! Mamy prawo odczuwać radość, złość, smutek, strach i wiele innych stanów. Mamy prawo zrobić sobie dzień dziecka i pójść spać bez kąpieli, czy jedząc na kolację lody. Wszystko w granicach rozsądku. Nie możemy rozpieścić naszego dziecka za bardzo i dać się przez nie kontrolować, bo w przeciwnym razie będzie trudno nam się odnaleźć w dorosłym życiu. Naszym zadaniem jest utrzymanie równowagi między poważnym dorosłym i beztroskim dzieckiem. Jak to zrobić? Dogadując się. To znaczy, że np. możemy ustalić sobie, że jakąś przyjemność będziemy mogli wykonać po zrobieniu jakiś obowiązków, fajnie tu się sprawdza na przykład metoda pomodoro, czyli 25 min pracy i 5 min odpoczynku. Wtedy nasze dziecko wie, że musimy najpierw coś zrobić, by otrzymać nagrodę w postaci chociażby przeglądania Tik Toka.
Oprócz spełnienia zachcianek i przyjemności, nasze wewnętrzne dziecko potrzebuje czułości, miłości i zrozumienia. Dobrze czasami samego siebie przytulić, jeśli nie mamy nikogo w pobliżu, czy też porozmawiać z sobą. Możemy zamknąć oczy i wyobrazić sobie, że widzimy siebie z dzieciństwa, możemy popatrzeć na swoje ciało i z nim rozmawiać, albo ze swoim odbiciem, jak nam wygodniej. I na spokojnie, bez żadnych wyrzutów po prostu porozmawiać o tym czego potrzebujemy, za co jesteśmy wdzięczni itp. Jest to też fajne ćwiczenie by lepiej poznać siebie i tego co pragniemy, a także jakie motywację za tym stoją.
I na koniec przypomnę, że jeśli nie radzisz sobie z emocjami i myślami, to nie bój się iść po pomoc do specjalisty.
A także chce powiedzieć, bo może nie często to słyszysz, że jesteś wartościowy i ważny. Zadbaj o siebie i swoje wewnętrzne dziecko. Dzisiaj z okazji Dnia Dziecka zrób mu przyjemność i idź na lody, obejrzyj coś fajnego czy też po prostu zrób coś na co masz od dawna ochotę a ciągle jakoś nie było na to czasu.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.