Książki, podcasty, kroczek po kroczku

Podcast #058 – O co tyle krzyku cz.4 – Zdrowie i seksualność

Zdrowie i seksualność są z sobą bardzo połączone, dlatego też więc ten podrozdział skupi się na tych dwóch aspektach. 

Zdrowie można podzielić na psychiczne i fizyczne. Niestety częściej zwraca się uwagę na to drugie, mimo iż pierwsze jest równie ważne, a zaniedbanie go może nieść za sobą tragiczne skutki. Co więcej warto podkreślić, że jedno może wpływać na drugie, w związku z tym coraz głośniej się mówi o tym, by do tematu zdrowia podchodzić holistycznie. 

Obecnie feminizm głośno mówi o wadze zdrowia psychicznego. Feministki wskazują, że jedną z przyczyn wielu problemów tego typu jest system patriarchalny w którym wychowywani są ludzie od pokoleń. Między innymi zwracają uwagę na kwestię okazywania emocji przez chłopców. Zgodnie z standardami kulturowymi, mężczyźni powinni być silni, czasami agresywni, nie powinni okazywać słabości. Jest to bardzo błędne i szkodliwe założenie, ponieważ zakazywanie okazywania uczuć może się przełożyć na problemy psychiczne i w relacjach. Nienauczanie mówienia o swoich problemach, zmartwieniach i potrzebach emocjonalnych nie powoduje, że one znikają, tylko, że są głęboko chowane w sobie i nie są zaspokajane, co z kolei może prowadzić do irytacji, a nawet i w konsekwencji do agresji. Rozmowa w tym o uczuciach jest kluczowa dla utrzymania dobrych relacji i wzajemnego zrozumienia. Bez tego związek zacznie się rozsypywać, ludzie zaczynają być nieszczęśliwi, pojawiają się zdrady, rozwody, nie wspominając o nadużyciach używek jak alkohol, czy przypadkach przemocy domowej, która niekiedy jest właśnie sposobem na ujście emocji. To tragiczne połączenie duszonych w sobie problemów i uczuć wzmożone alkoholem, rzadziej narkotykami powoduje, że liczba interwencji i rozmów podjętych w ramach niebieskiej linii się zwiększa. W 2020 roku wyniosła ponad 23 tysiące, kiedy 2 lata wcześniej, w 2018 roku wynosiła niespełna 17 tysięcy! W wyniku tej agresji szacuje się, że około 500 kobiet rocznie traci życie. Co więcej Centrum Praw kobiet podaje: “W Polsce tylko co trzeci przypadek przemocy domowej jest zgłaszany służbom. 70% spraw o stosowanie przemocy domowej jest umarzanych na szczeblu prokuratury. Nie jest znana liczby spraw, w których odmówiono wszczęcia postępowania. Kiedy już sprawa trafi do sądu, sprawcy otrzymują niskie wyroki, a większość kar (80-90%) jest orzekana w zawieszeniu.” Te szokujące i przytłaczające statystyki mogą mieć swoje źródło właśnie w patriarchalnym wychowaniu, gdzie chłopcy mają nie okazywać słabości, za to przejawy siły w tym czasami i agresji są uznawane. Oprócz tego warto zwrócić uwagę, że z kolei kobiety wychowuje się na posłuszne, które nie mają sprawiać kłopotów, które dzielnie mają znosić wszystkie cięższe chwile, jak ten swój krzyż i poświęcać się w imię rodziny i dla rzekomego dobra dzieci. Chociaż prawda jest taka, że trwanie w takiej relacji i wychowywanie następnego pokolenia w takim środowisku jest jedną z większych krzywd jakie można wyrządzić dziecku, które nieświadomie będzie powielać wzorce rodziców w dorosłym życiu. Feministki starają się nagłaśniać ten problem, chociażby przez kampanię “Stop kobietobójstwu” w ramach której nagrano poruszający i zatrważający spot. Doskonale pokazuje presję społeczną, którą wywiera się na ofierze przemocy domowej, w ogóle nie skupiając się na niej samej, a nawet i czasami oskarżając ją. Środowiska feministyczne starając się zmienić ten fakt rzeczy proponują kilka rozwiązań. Kluczowe w tym wszystkim jest zmiana kulturowa i wychowania. Dzieci powinno się od najmniejszego uczyć, że emocje są potrzebne, że nie można ich dusić w sobie, tylko należy się nauczyć z nimi radzić, a także, że każdy ma do nich prawo, niezależnie od płci. Po drugie społeczeństwo powinno skupiać się na pomocy osobom, które znajdują się w środowisku przemocowym, przede wszystkim reagując i nie negując doświadczeń ofiar. Trzecim rozwiązaniem jest prawne rozwiązanie problemu, które polegałoby na zaostrzeniu przepisów i stworzenia lepszej, skuteczniejszej ścieżki postępowania w przypadku wystąpienia i podejrzenia przemocy. 

Jeszcze jedną ważną kwestią, a raczej skutkiem patriarchalnego wychowania chłopców jest to, że mężczyźni rzadziej proszą o pomoc psychiczną. Słysząc, że okazywanie słabości jest niemęskie, boją się iść do psychologa czy psychiatry, bo jest to dla nich samo kastracja. Przyznając się do błędu, mieliby jakoby przyznać się do tego, że nie są wystarczająco męscy i są gorsi od innych. Nie dziwne więc, że skoro rzadziej proszą o pomoc, to liczba samobójstw wśród mężczyzn jest znacznie wyższa niż u kobiet. Dlatego właśnie tak ważne jest odejście od patriarchalnego systemu wychowania, ponieważ w obecnym negatywne skutki dosięgają nie tylko kobiety, ale i samych mężczyzn.

Kolejną rzeczą związaną ze zdrowiem, która łączy kwestie psychiczne i fizyczne jest kwestia standardów piękna jakie narzuca się, szczególnie kobietom. Od najmłodszych lat oczekuje się od dziewczynek, że swym wyglądem będą zachwycały. Mają być nieskazitelne, piękne, idealne, mają być wręcz ozdobą domu, którą można pokazywać wszystkim z dumą. Uczone od małego, że wygląd jest ich najważniejszym atutem, nie dziwne, że potem przywiązują do tego nadmierną uwagę. Porównują się stale do kanonów piękna, jakie tworzą media i celebrytki, mimo iż bywają one często retuszowane, co czyni je nieosiągalnymi, czasami nawet dla samych osób, które znajdują się na zdjęciach. Można by chociażby przyjrzeć się jednej z najpopularniejszych zabawek dla dziewczynek, a mianowicie lalce Barbie, która przez wiele lat była uważana niemal za ideał kobiety. Jak się okazuję, gdyby Barbie zamienić w prawdziwego człowieka, bardzo szybko by umarła, a winą tego są jej nierealistyczne wymiary ciała. Zaczynając od góry, można przypuszczać, że jedną z przyczyn zgonu byłoby złamanie karku. Jej głowa jest o kilka centymetrów większa od przeciętnej, z kolei szyja niemal dwukrotnie dłuższa i węższa o ponad 15 cm, co uniemożliwiałoby utrzymywanie głowy. Idąc dalej mamy talię, która jest o ok. 10 cm węższa niż jej głowa, co skutkuje tym, że mieściłoby się tam co najwyżej pół wątroby i jakieś kilkanaście centymetrów jelit. Jej nadgarstki i kostki są nieproporcjonalnie za cienkie, a stopy za małe, co uniemożliwiałoby jej podnoszenie ciężarów, czy też chodzenie na dwóch nogach. Biorąc to wszystko pod uwagę nikt przy zdrowych zmysłach nie potraktowałby Barbie za model wzorcowy tego jak kobieta powinna wyglądać. A jednak nadal żyjemy w świecie, gdzie się to robi, co więcej istnieją ludzie, którzy wydają fortuny by się do niej upodobnić. Jak więc mamy się spodziewać, że dziewczynki, które od maleńkości widzą taki wyznacznik piękna mają normalnie spoglądać na swoje ciało? Około 61% piętnastolatek w Polsce uważa, że są za grube, podczas, gdy na otyłość i nadwagę cierpi około 30-35% z nich. Powoduje to kompleksy i problemy z samoakceptacją. W wyniku tego sięgają po niesprawdzone diety, którymi się katują, niekiedy doprowadzając do zaburzeń odżywiania. Szacuje się, że na świecie około 70 milionów osób zmaga się z zaburzeniami odżywiania. Około 6% przypadków kończy się śmiercią. Natomiast według raportu Public Health England na rok 2017/18 wśród dziewcząt dziesięcioletnich częstość hospitalizacji z powodu zaburzeń odżywiania wzrosła w ciągu ostatniej dekady aż o 146%. Jest to więc realny problem, o którym na szczęście coraz częściej się mówi. Jest to zasługa między innymi feministek, które od lat walczą z modą na odchudzanie i stawianie jako kanonów piękna wychudzonych modelek. Zamiast tego zwracają uwagę na problem i propagują postawę body positive, która w zamyśle ma podnosić samoocenę osoby i zachęcać do akceptacji swojego ciała takim jakim jest. Docelowymi odbiorcami tego ruchu są nie tylko osoby zmagające się z zaburzeniami odżywiania, ale także osoby posiadające odmienny wygląd na przykład spowodowany bliznami lub widoczną niepełnosprawnością, jak również zwykłe osoby, które mają naturalnie występujący cellulit czy rozstępy, które od wielu lat są postrzegane jako coś okropnego, czego należy się pozbyć. Niektórzy zarzucają, że feministki wykorzystują również to do promowania otyłości i niedbania o siebie na przykład, bo nie golą włosów pod pachami czy na nogach. Prawda jest taka, że większość z nich nie chce promować niezdrowego trybu życia czy niechlujstwa, lecz umiejętności odpuszczania sobie. Chodzi w tym o to, że wygląd nie powinien być zależny od innych. To jak się wygląda, jak się ubiera czy maluje, ma zależeć tylko i wyłącznie od osoby, której to dotyczy, a nie społecznych oczekiwań. Poza tym, nawet jeśli ktoś jest faktycznie otyły, to z dnia na dzień nie stanie się on chudy. Jest to proces, który wymaga między innymi czasu. W związku z tym feministki wychodzą z założenia, że każdy ma prawo czuć się dobrze z sobą, czuć się wyjątkowo, pięknie i atrakcyjnie, nawet jeśli jest w trakcie zmiany swojej sylwetki. Oczywiście znajdą się w śród nich takie, które faktycznie będą mówiły, że bycie otyłym jest w porządku, trzeba mieć jednak na uwadze, że w każdej grupie zawsze się znajdą, nazwijmy to ekstremiści, czy też osoby, które trochę naginają założenia. Z kolei, jeśli chodzi o golenie się, to wbrew pozorom włosy na ciele mają swoje funkcje i pozbywając się ich można nawet nabawić się problemów zdrowotnych. Po pierwsze usuwanie włosów, niezależnie od sposobu może powodować uszkodzenia naskórka, który nie będzie w pełni spełniał swoich funkcji ochronnych, co może powodować do pojawienia się infekcji. Po drugie włosy po ich usuwaniu częściej wrastają się powodując bolesne zapalenia mieszków włosowych. Po trzecie włosy mają swoje funkcje na przykład włosy pod pachami wbrew pozorom pomagają przy niwelowaniu brzydkich zapachów, natomiast włosy łonowe stanowią naturalną barierę przed zakażeniami miejsc intymnych, zwłaszcza u kobiet. Celem feministek nie jest teraz by zakazać golenia, lecz by owłosienie u kobiet było równie normalne jak u mężczyzn. Chcą również zaprzestania wywierania presji społecznej na kobietach, które by dorównać standardom piękna ryzykują zranieniami, podrażnieniami a nawet infekcjami. Feministki nie każą by każdy teraz przestał się golić, lecz chcą by to była indywidualna decyzja każdej osoby. W tym celu normalizują owłosienie, tworzą kampanie i edukują. Można do tego zaliczyć chociażby spot autorstwa Ciałopozytyw “it’s not about hair”, gdzie porusza właśnie temat owłosienia u kobiet.”

Kolejną kwestią związaną ze zdrowiem, jest rzecz czysto fizjologiczna, na którą nie ma się praktycznie wpływu, a jest nią okres i tematy z nim związane. Od wieków uważano, że miesiączka jest czymś nieczystym, wstydliwym, w konsekwencji czego urosło do rangi tabu. W niektórych religiach i kulturach do tego stopnia, że na przykład nie pozwalano kobietom uczestniczyć w życiu publicznym w czasie jego trwania. Jeszcze do niedawna, nawet w XXI wieku temat ten był owiany nieco tajemniczością. W telewizji pokazywany jest niebieski płyn zamiast czegoś co w jakikolwiek sposób mogło przypominać krew menstruacyjną, mimo iż nikt nie ma problemu by szerokiej publiczności pokazywać krwawe sceny w kinematografii. W szkołach natomiast jest to temat, o którym mówi się po macoszemu, często wyłączając z zajęć na temat okresu chłopców, co jest sporym błędem! Tworząc wokół tego wielkie tabu i nie ucząc młodych pokoleń o tym zwykłym, fizjologicznym stanie, wiele dziewcząt jest nieprzygotowanych do swojej pierwszej miesiączki, co powoduje stres i zakłopotanie. Co więcej nawet przy kolejnych razach wiele młodych kobiet odczuwa dyskomfort i stara się by nikt nie dowiedział się o ich “przypadłości”, w związku z czym po kryjomu chodzą do łazienki przemycając niczym nielegalne rzeczy podpaski, byleby nikt nie widział, rezygnują z wielu aktywności fizycznych w obawie przed tak zwanym przeciekiem i niepotrzebnie się tym stresują. Jeżeli w domu temat okresu jest czymś wstydliwym, przemilczanym, to w momencie, gdy niczego nieświadoma dziewczynka po raz pierwszy zacznie krwawić może się przerazić, poczuć, że coś z nią jest nie tak, czy najzwyczajniej w świecie niepotrzebnie się stresować. Może na własne sposoby starać się to ukryć, co czasami może przynieść opłakane skutki, bo nieznajomość tego jak korzystać z tamponów, podpasek, czy jak utrzymywać higienę w czasie tych dni może przyczynić się np. do infekcji. Jeśli w domu jest to coś co powinno się ukrywać, to każdego miesiąca dziewczynka będzie przechodziła katusze stresując się, by nikt się nie dowiedział. Najprawdopodobniej podczas okresu nie będzie chciała uprawiać sportów, bawić się, czy szaleć jak inne dzieciaki, bo będzie miała nadal z tyłu głowy strach, by czasem niczego nie było widać, czy czuć. Brak swobodnej rozmowy na temat tak zwykłej i fizjologicznej rzeczy może przyczynić się do późniejszych problemów komunikacyjnych z partnerem, a nawet lekarzem! Nie wiedząc jak wygląda zwykły okres niepokojące objawy, jak np. anemia, zawroty głowy czy utrata przytomności, ból, że nie jest się w stanie nic zrobić, będzie ignorowany. Pomijając fakt, że niepotrzebnie ktoś będzie się męczył przez wiele lat cierpiąc, to może także opóźnić to leczenie chorób, które są przyczyną takich objawów, co w przyszłości może skutkować na przykład problemami z zajściem i utrzymaniem ciąży, czy nowotworami. 

Z kolei nieporuszanie tych tematów z chłopcami może skutkować brakiem empatyczności. Nie rozumiejąc na czym polega okres, jak może wyglądać, jakie dolegliwości mogą przy tym być najzwyczajniej w świecie chłopcy nie będą wiedzieć jak się zachować. Będą powtarzać zasłyszane stereotypy, głupie teksty czy naśmiewać się z dziewczynek, co będzie powodowało, że dziewczynki będą jeszcze bardziej skrępowane, więc nie będą w przyszłości rozmawiały na te tematy i tak w kółko. Faceci zaś będą w przyszłości krępowali się kupować podpaski dla dziewczyny, gdy ta w domu w łóżku będzie zwijać się z bólu, myśląc, że to “niemęskie”. Niezrozumiałe jest więc dlaczego chłopcy nie uczestniczą w zajęciach dotyczących okresów, wszak prędzej czy później będą mieli z nim styczność i lepiej, by byli na to przygotowani. 

Feministki starają się normalizować temat menstruacji tworząc książki, a także posty edukacyjne. Warto tutaj zwrócić uwagę chociażby na firmę Your Kaya, która oprócz produkowania i sprzedawania produktów higieny intymnej stara się normalizować okres poprzez prowadzenie bloga, a także grup na Facebooku, dotyczących tego. Innym problemem związanym z menstruacją z którym walczą feministki jest zjawisko tak zwanego ubóstwa menstruacyjnego. Jest to zjawisko, które polega na tym, że wiele kobiet nie stać na środki higieny osobistej takie jak podpaski czy tampony. Według WHO aż 500 milionów osób na całym świecie ma problem z dostępnością tych artykułów. W związku z tym powstała Akcja Menstruacja, czyli organizacja mająca na celu zapewnienie dostępu do tego typu środków potrzebującym kobietom poprzez przekazywanie ich jak również stawianiu w miejscu publicznym, w tym szkołach specjalnych pudełek z podpaskami i tamponami.

Kolejnym tematem związany poniekąd z okresem jest seksualność człowieka. Jest to aspekt człowieczeństwa, który jest naturalny, mimo, iż przez środowiska konserwatywny nie jest za takowy uważany. Ludzie rodzą się i umierają istotami seksualnymi, każdy ma swoje potrzeby, nawet ludzie niepełnosprawni, choć niektórym ciężko w to uwierzyć. Niestety niekiedy nadal uważa się, że jest to temat tabu, który jak każdy w konsekwencji przyczynia się do negatywnych zjawisk. Poprawne nazewnictwo części ciała, wiedza o tym jak funkcjonuje organizm, czy też jak uchronić się przed ciążą i chorobami wenerycznymi jest niezwykle ważne, jednakże w Polsce ciężkie do dowiedzenia się ze szkoły, czy nawet czasami z domu. Rodzice wychodzą z założenia, że będą mieć czas na takie rozmowy, albo dzieci dowiedzą się w szkole, podczas gdy obecnie edukacja seksualna nie istnieje, a tak zwany wdż, czyli wychowanie do życia w rodzinie jest prowadzone po macoszemu, przez ludzi niemających odpowiednich kwalifikacji i wiedzy lub które propagują fałszywe treści wynikające z przekonań ideologicznych i religijnych. Przeciwnicy edukacji seksualnych uważają, że dzieci w szkołach będą niepotrzebnie seksualizowane, zachęcane do seksu, masturbacji i bycia osobą LGBT+, co jest nieprawdą. Środowiska feministyczne od lat walczą o rzetelną naukę, dostosowaną do wieku, a obecnie w dobie Social Mediów starają się edukować przez Internet, czego przykładem są chociażby konta na Instagramie jak @kasia_coztymseksem czy @wdżdlazaawansowanych, gdzie starają się przekazywać wiedzę zgodną z najnowszymi badaniami, a także obalając mity. Mówią także o tym jak ważna jest edukacja seksualna od najmłodszych lat chociażby ze względu na następujące rzeczy:

  1. Poprawne nazewnictwo – Jeśli dzieci uczy się dziwnych nazw na intymne części ciała np. muszelka, szparka, cytrynka itp., to w momencie, kiedy jakieś dziecko będzie mówiło o tym, że np. starszy kolega czy wujek mówił im jak to bardzo lubi dotykać małych muszelek, to nie zwróci to uwagi dorosłych i ich nie zaalarmuje, że dzieje się coś złego. Poza tym, używanie takich zdrobnień może odbierać wiarygodności dziecku, które zgłasza jakieś incydenty. Oprócz tego warto zwrócić uwagę, że o ile z męskimi genitaliami nie ma ogólnie problemów, bo raczej normalne jest używanie sformułowania penis, siusiak czy członek, to gdy powie się dziewczynce, że chłopcy mają siusiaka a dziewczynki nie i tym się różnią, to dziecko może to odebrać, że dziewczynki są w jakiś sposób niekompletne, gorsze, co jest oczywiście nieprawdą. Ucząc dzieci części ciała i ich nazw, dorośli powinni podchodzić do genitaliów jak do innych części, a nie tworzyć z tego sekretne nie wiadomo co. Przy nauce anatomii, zwłaszcza dla starszych dzieci i młodzieży warto też mieć na uwadze by uczyć genitaliów całościowo. O ile penis jest bardzo dobrze przedstawiony na stronach podręczników, tak już wagina niekoniecznie. Bardzo często pomijanym aspektem jest chociażby łechtaczka, którą albo się pomija, albo przedstawia jako mały guziczek. Prawda jest taka, że wewnątrz kobiecego organizmu skrywa się reszta tego narządu i ma ona około 14 cm! Co więcej jedyną funkcją łechtaczki jest sprawienie przyjemności kobiecie, więc jest to argument przeciwko teorii, że seks jest tylko po to by płodzić dzieci. 
  2. Nienaruszalność cielesna – Każdy człowiek ma prawo do decydowania o swoim ciele i ma prawo nie wyrazić zgody na jakieś czynności czy dotyk. W momencie, jeśli dzieciom nie będzie to mówione od najmłodszych lat, a wręcz będzie im się rozkazywało “No idź przytul wujka”, “No daj całusa cioci” itp. to w przyszłości dziecko może mieć problem z odmową podobnych sformułowań od obcych ludzi. Mając poczucie, że dziecko nie może o sobie samostanowić, tylko zawsze musi wykonywać polecenia dorosłych czy starszych, nawet jeśli tego nie chce, nie życzy sobie, czy sprawia to jakiś dyskomfort, trudniej mu potem może być uniknąć molestowania ze strony innych. Co więcej w dorosłym życiu, zwłaszcza kobiet może to prowadzić do tego, że będą się bały odmawiać swoim partnerom seksu, nawet jeśli nie będą się czuły gotowe, czy zwyczajnie nie będą miały ochoty. 
  3. Świadoma zgoda – Niestety nadal w dzisiejszych czasach pokutuje przekonanie, że strój czy zachowanie jest niemą akceptacją i zachętą do czynności seksualnych. Do tego stopnia, że jednym z pierwszych pytań jakie ofiara napaści czy gwałtu dostaje od policji jest “W co była pani ubrana?”. W 2018 roku była głośna sprawa w Irlandii, gdzie sąd uniewinnił 27-letniego sprawcę, bo ofiara miała czerwone koronkowe majtki, co według obrończyni było akceptacją i wyrażeniem gotowości do zbliżenia. Innym przypadkiem jest uniewinnienie gwałciciela, ponieważ ofiara “nie sprzeciwiała się wystarczająco”, czy też “nie krzyczała za głośno”. Takie wyroki są czymś karygodnym w XXI wieku, a jednak mimo wszystko się zdarzają. Feministki starają się nagłaśniać takie absurdy, protestować i przede wszystkim wspierać ofiarę. W 2017 roku Uniwersytet w Kansas zorganizował potrzebną i otwierającą oczy wystawę, która prezentowała ubrania jakie ofiary miały podczas napaści i gwałtu. Jak można się domyślić nie były to same prowokacyjne rzeczy, ale również zwykłe koszulki polo, jeansy itp. Feministki oraz edukatorzy i edukatorki seksualne starają się uczyć czym jest świadoma zgoda i rozpowszechniać wzajemne pytanie się partnerów. Zgodnie z tym co można wyczytać na Grupie Ponton, która działa przy Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, świadoma zgoda to:
  • Komunikaty werbalne i niewerbalne mówiące o tym czego się chce, a czego nie.
  • Pytanie się wprost “Czy to ci się podoba”, “Czy byś chciał(a) zrobić to i to?”
  • Świadoma zgoda powinna być dobrowolna, świadoma i entuzjastyczna.
  • Zgoda wszystkich uczestników na antykoncepcję. Jeśli para ustali, że mężczyzna założy prezerwatywę, a ten po kryjomu ją zdejmie, jest to tak zwany Stealthing, który jest formą przemocy seksualnej.
  1. Zdrowie seksualne jak było wspomniane wcześniej, potrzeby seksualne są naturalną rzeczą, więc nie dziwne, że niemal każdy człowiek je odczuwa. Normalnym zjawiskiem jest to, że dzieci i młodzież poznają swoje ciała dotykając się. Nie powinno się im tego zakazywać, tym bardziej krzycząc, obrzydzając czy strasząc. Jest duże prawdopodobieństwo, że dziecko czy nastolatek nadal będzie to robił, ale w ukryciu, dodatkowo się stresując, albo czując po wszystkim obrzydzenie do siebie. Może to doprowadzić do tego, że albo taka osoba zacznie kojarzyć sprawy seksualne z czymś złym i będzie miała problemy w dorosłym życiu z seksem, albo ukrywanie się i dreszczyk adrenaliny jaki się wtedy odczuwa, będą równoznaczne z seksem, co może powodować, że taka osoba, będzie stale szukała tego typu podniet. Masturbacja jest normalnym zjawiskiem, który wiąże się z rozładowaniem napięcia, jak również jest pomocny w samobadaniu. Jeśli wie się jak wyglądają i zachowują się genitalia i piersi, w momencie wyczucia jakiś drobnych zmian, można szybko zareagować i podjąć odpowiednie kroki medyczne. To jest to słynne uczenie dzieci masturbacji o którym mówią przeciwnicy edukacji seksualnej. Feministki jednak wbrew opinii tych ludzi nie nakłaniają, by dzieci czy młodzież onanizowała się na potęgę i w każdym miejscu. Zgadzają się z tym, że nie powinno się tego robić w miejscach publicznych, wszak jest to bardzo intymna czynność, ale nie chcą jej całkowicie zakazywać. Ze zdrowiem seksualnym łączy się jeszcze kwestia antykoncepcji. Edukacja seksualna ma za zadanie pokazywać jakie są możliwości, ich wady i zalety z naukowego punktu widzenia. Dzięki przekazywaniu takiej wiedzy można zmniejszyć ilość niechcianych ciąż, aborcji, a także chorób przenoszonych drogą płciową. 

Kolejnym tematem, z którym walczą feministki i edukatorzy seksualni to nadmierne seksualizowanie dziewcząt. Objawia się to tym, że od najmłodszych lat uczy się dziewczynki, że najważniejszy jest ładny wygląd, który sprowadza się do makijażu, seksownych, albo podkreślających atuty ubrań i dodatków jak na przykład szpilki. Można to zaobserwować po mnogości zabawek typu fryzjer, makijażystka, projektantka mody, a także po ubraniach jak np. dwuczęściowe bikini dla kilkulatek czy kabaretki w rozmiarze dziecięcym. Do tego wszystkiego dochodzą również wszelkiego typu konkursy piękności dla dziewcząt, gdzie wymaga się od kilkulatek pełnego makijażu i zachwycającego wyglądu, który przypomina wygląd dorosłych. To wszystko może w konsekwencji doprowadzić do tego, że dziewczynki będą postrzegać swoją wartość i kobiecość tylko jeśli będą wpisywać się w seksualizowaną wizję, jaką społeczeństwo narzuca. Jednocześnie, jeśli będą przykładać zbytnią uwagę do tego, będą wyzywane od dziwek, szmat, będą stereotypowo uważane za głupie i próżne, a w momencie, gdy będą ofiarami napaści seksualnej, będzie to kierowane przeciwko nim, że przecież same prowokowały.

Jeśli chodzi zaś, o wcześniej wspomnianą antykoncepcję, to warto się bliżej przyjrzeć temu tematowi. Obecnie na rynku jest wiele opcji jak na przykład plastry antykoncepcyjne, implanty, wkładki domaciczne, tabletki antykoncepcyjne jedno i dwuskładnikowe, żele plemnikobójcze i prezerwatywy. Co ciekawe nie licząc tego ostatniego wszystkie istnieją tylko w wersji dla kobiet. Aktualnie nie ma żadnego hormonalnego środka antykoncepcyjnego dla mężczyzn. Nie oznacza to jednak, że próby stworzenia czegoś takiego nie miało miejsca. Były, jednak koniec końców nic z tego nie wychodziło. Powody są następujące: Po pierwsze uważa się, że łatwiej jest zatrzymać produkcję jednego jajeczka w miesiącu niż milionów plemników, po drugie mimo stworzenia skutecznego leku, nie można było go łączyć z alkoholem, więc zaprzestano badań, po trzecie skutki uboczne są zbyt dokuczliwe (pomijając fakt, że są takie same jak u kobiet, ale na przykład mimo iż ryzyko zatoru jest takie samo u kobiet i mężczyzn przy braniu tabletek, to u kobiet ryzyko zatoru związane z porodem jest dziesięć razy większe niż w przypadku wzięcia tabletki). Te problemy wiążą się z tym, że nie ma chętnych do opłacania badań nad takim środkiem. Oczywiście nie można zapomnieć o antykoncepcji chirurgicznej. U mężczyzn jest to wazektomia, u kobiet podwiązanie jajowodów. Każdy z tych zabiegów jest w pewnym stopniu odwracalny. Wazektomia w ok. 40-70% przypadków, natomiast podwiązanie jajowodów w ok. ⅓. Pojawia się tylko jeden problem. W Polsce podwiązanie jajowodów jest nielegalne. Co ciekawe wazektomia jest. Jedyna możliwość na wykonanie zabiegu podwiązania jajowodów w Polsce to sytuacja, kiedy ciąża stanowiłaby ekstremalne zagrożenie dla kobiety lub kiedy jest niemal 100% pewności, że dziecko przejęłoby poważną chorobę genetyczną. Oczywiście każdy przypadek musi być przedyskutowany z lekarzem, który musi wydać ocenę i zlecenie na taki zabieg. Jest to jawna niesprawiedliwość, ponieważ odbiera się kobietą możliwości decydowania o swoim ciele i swojej płodności. 

Kolejnym przejawem kontroli, chociaż bardziej kontrowersyjnym jest kwestia tak zwanych tabletek Po i aborcji. W pierwszym przypadku jest to całkowicie nieuzasadnione, ponieważ wbrew opinii niektórych osób nie jest to tabletka poronna, lecz przyspieszająca okres. W momencie, gdy dochodzi do zapłodnienia, tabletka nie uszkadza płodu i nie stanowi zagrożenia dla ciąży. Niestety w Polsce jest to środek wydawany na receptę, co zdecydowanie wydłuża czas na przyjęcie środka, który powinien być przyjęty w ciągu maksymalnie 72h od momentu, kiedy inne metody antykoncepcji zawiodły (pęknięta prezerwatywa, pominięcie tabletki antykoncepcyjnej). Co więcej lekarz może powołać się na klauzulę sumienia i odmówić przepisania tabletki po, jak również zdarzają się przypadki odmówienia sprzedaży w aptece. Warto zwrócić uwagę, że Polska jest jednym z nielicznych krajów, które wymagają recepty na zakup tabletki. Na szczęście istnieją jeszcze osoby, które starają się jakoś pomóc, są to między innymi Fundacja Jeszcze, stworzona przez ginekolożkę Agnieszkę Nalewczyńską, która pomaga w zakresie dostępu do antykoncepcji. Między innymi oferując darmowe recepty na Tabletkę Po, a także starając się organizować darmowe spotkania ze specjalistami.

Jeśli chodzi zaś o aborcję, w Polsce jest jedno z najbardziej restrykcyjnych praw aborcyjnych w Europie. Na dzień dzisiejszy (tj.29.01.2022) aborcja jest dozwolona tylko w przypadku czynu zabronionego lub kiedy zagrożone jest życie matki. Niestety nie ma już możliwości przerwania ciąży w momencie poważnej choroby płodu. Tym samym zdecydowano za kobiety o ich zdrowiu w tym psychicznym, ponieważ świadomość, że jeśli coś będzie nie tak z dzieckiem to i tak będzie zmuszona do donoszenia ciąży, urodzenia i oglądania jak jej potomek umiera lub do końca życia żyje niepełnosprawny jest ogromnym obciążeniem psychicznym, jak również fizycznym, bo jak było wspomniane w podrozdziale dotyczącym macierzyństwa, ciąża i poród to nie jest nic łatwego. Nie dziwne więc, że liczba urodzeń jest najniższa od bardzo dawna. Feministki walczą o pełne prawo do decydowania o swoim ciele, w tym o możliwości przerwania ciąży do 12 tygodnia bez podawania powodu. Od wyroku znoszącego możliwość przerwania ciąży ze względu na stan płodu na ulice wyszły setki tysięcy kobiet i mężczyzn, którzy ciągle walczą o zmianę przepisów. Aktualnie zbierane są podpisy dla Komitetu Legalnej Aborcji Bez Kompromisów, która ma zamiar złożyć podpisy obywateli żądających zmian. Pod koniec roku Komitet ogłosił, że została zebrana minimalna liczba podpisów, czyli 100 tysięcy. Feministki również starają się edukować i obalać mity, które otaczają temat aborcji, jak np. kwestia traumy proaborcyjnej, która nie ma naukowego potwierdzenia, że istnieje. Środowiska feministyczne także zgodnie z hasłem protestów “Nigdy nie będziesz szła sama” pomagają organizować pomoc osobom, które pragną dokonać aborcji w sposób, który nie będzie zagrażał ich życiu i zdrowiu. Są to między innymi Aborcyjny Dream czy też Aborcja bez Granic, które organizują potrzebującym kobietom środki wczesnoporonne, a także pomagają zorganizować wyjazd za granicę na zabieg. Zgodnie z danymi podanymi na Instagramie @aborcyjnydream, w rok po publikacji wyroku Trybunału Konstytucyjnego 32 000 osób miało dostęp do bezpiecznej aborcji, 1544 osoby wyjechały za granicę w II trymestrze by przerwać ciąże, a także zebrano 1 500 000 złotych pomocy finansowej na działanie Aborcji bez Granic. Jak widać zmiany prawne nie sprawiły, że aborcja zniknęła. Osoby, które jej chcą i tak znajdą sposób by jej dokonać. Co więcej suma, jaką udało się zebrać pokazuje, że jednak społeczeństwo popiera wolny dostęp do aborcji. Przykre jest to, że w XXI wieku prawo do decydowania o sobie jest nielegalne, co więcej brak rzetelnej edukacji seksualnej, trudność w dostępie do niektórych środków antykoncepcyjnych i tabletek po przyczyniają się do zwiększenia ilości aborcji, czyli tego, co środowiska konserwatywne chciały uniknąć.

Powracając jeszcze na chwilę do tematu antykoncepcji, jak wcześniej było wspomniane, istnieje wiele jej form. Jest to argument, którzy konserwatyści chętnie podnoszą mówiąc, że niechcianej ciąży zawsze dało się zapobiec i teraz kobieta powinna ponieść konsekwencję swojej “nieodpowiedzialności”, bo się nie zabezpieczyła. Oczywiście pomijając fakt jawnej niesprawiedliwości, czyli zrzucanie winy i karanie tylko matki, to niedawny raport Europejskiego Forum Parlamentarnego na Rzecz Praw Seksualnych i Reprodukcyjnych pokazał, jak ciężko w Polsce o antykoncepcję. Po raz trzeci Polska zajęła ostatnie miejsce, w tym roku nawet otrzymując swoją własną kategorię (wskaźnik 33,5%, oznaczony jako “ekstremalnie słaby”). To co się składa na taki wyniki to:

  • Utrudniony dostęp do ginekologów, zwłaszcza w mniejszych miejscowościach i długi czas oczekiwania na wizytę,
  • Tabletka Po tylko na receptę,
  • Brak rzetelnej edukacji seksualnej,
  • Zaostrzone prawo aborcyjne,
  • Płatne środki antykoncepcyjne,
  • Nielegalne podwiązanie jajowodów.

Raport podchodzi bardzo przekrojowo do kwestii antykoncepcji od fizycznej dostępności, po wiedzę na jej temat. Świetnie omówiła go Kasia Koczułap na swoim instagramowym profilu @Kasia_coztymseksem w tym również odnosząc się do argumentów ludzi, którzy bagatelizują problem. Najczęściej spotykanym argumentem strony przeciwnej jest to, że prezerwatywy, będące środkiem antykoncepcji są dostępne wszędzie w każdym sklepie, a jak nie to każdy może je sobie zamówić. Cóż, w teorii można się z tym zgodzić, jednakże w praktyce dochodzi do tego wiele innych czynników, jak chociażby fakt, że w mniejszej miejscowości, zwłaszcza konserwatywnej, mogą nie być na stanie, a następny sklep jest oddalony kilka, kilkanaście czy kilkadziesiąt kilometrów. Może to być zwłaszcza utrudnienie dla osób, które nie posiadają własnego środka transportu czy są nastolatkami. Zwłaszcza ta ostatnia grupa może mieć problem, bo nie zawsze posiada własne pieniądze, czy też prywatność by kupić, czy nawet zamówić sobie przez Internet. W mniejszych miejscowościach, gdzie wszyscy się znają dochodzi jeszcze stygmatyzacja społeczna i mniejszy brak prywatności. Kolejną kwestią, którą warto mieć na uwadze jest sposób przechowywania prezerwatyw. Pomijając legendy i anegdotki o konserwatywnych paniach sprzedawczyniach, które sprzedawały podziurawione przez siebie prezerwatywy, to czasami sklepy po prostu źle je przechowują. Np. w miejscach ze zmiennymi temperaturami, pojedyncze sztuki w sposób taki, że mogłyby się przedziurawić, czy też nie zwracając uwagę na termin przydatności. Kolejną rzeczą jest to, że niektórzy są uczuleni na lateks w związku z czym nie mogą używać tradycyjnych prezerwatyw, a te nie lateksowe są mniej popularne i ciężej dostępne od ręki. Oprócz tego warto mieć na uwadze, że prezerwatywy mają różny rozmiar i nie zawsze standardowy będzie komuś pasował, a znów inne są ciężej dostępne. Ostatnią kwestią jest fakt, że każdy ma prawo dobrać sobie taką antykoncepcję jaka jest dla niego najlepsza i pozbywanie kogoś takiej możliwości jest czymś złym. 

Podsumowując kwestię seksualności i zdrowia: Feministki, a także ogółem społeczeństwo ma przed sobą jeszcze wiele pracy w tych dziedzinach. Konserwatywne poglądy i sposób wychowania rzutują na to jak ludzie podchodzą do kwestii wyrażania emocji u mężczyzn, wyglądu i seksualności kobiet. Skutkiem tego są różnego typu problemy psychiczne jak depresja czy zaburzenia odżywiania, przemoc, problem z dostępem do antykoncepcji i wiele innych. Kluczową rolę w zmianie tego odgrywa zmiana poglądu u społeczeństwa, zwłaszcza tej części, która zajmuje się wychowywaniem młodego pokolenia. Powinno odejść się od tabuizowania rzeczy, które są elementem natury ludzkiej jak miesiączka czy seksualność. Rzetelna edukacja seksualna, której tak mocno brakuje, może pomóc zredukować liczbę niechcianych ciąż, aborcji, a także przypadków chorób wenerycznych. Co więcej ucząc na temat świadomej zgody można wpłynąć na ilość przemocy seksualnej.