Co ma postać Disneya do rozwoju osobistego? O tym w najnowszym odcinku! Zapraszam do wysłuchania!
Co Elsa ma do rozwoju? Może powinnam zacząć najpierw od przedstawienia tej postaci. Tak więc dla tych, którzy nie kojarzą Elsa to jedna z głównych bohaterek Krainy Lodu, królowa, która ma magiczne moce władzy nad lodem. Jej moce towarzyszyły jej od dzieciństwa, jednakże dopiero jak przez przypadek skrzywdziła swoją siostrę bardzo zamknęła się w sobie, tłumiła emocje i swoje moce. Ukrywała się i swoją tożsamość nie pozwalając nikomu się do niej zbliżyć, nawet jej siostrze Annie z którą wcześniej była bardzo blisko. Tym co słuchali mojego odcinka o emocjach zapaliła się czerwona lampka i w głowie pojawi się głos “Elsa, nie rób tego… “ I słusznie. Po strasznej tragedii jaką dotknęła siostry, nasza bohaterka ma zostać koronowana na królową. pierwszy raz od wielu lat zamek ma się otworzyć, przyjąć tłumy gości. Przed Elsą stoi nie lada wyzwanie. Okiełznać swój stres, który wzmaga jej moce, których nie kontroluje, co w cale nie jest dziwne, gdyż zamiast ćwiczyć je, by lepiej nad nimi panować starała się je ignorować, co daje odwrotny efekt od zamierzonego.
Jak możecie się domyśleć emocje, które były już na krytycznym poziomie wymknęły się spod kontroli, a tym same jej moce, które ujawniły się przed wszystkimi. Wszyscy przerażeni, zaskoczeni, a najbardziej Elsa. Jej największa tajemnica ujrzała światło dzienne, jej wszystkie starania, jej poświęcenie w chowaniu się, jej jedyna rzecz, którą miała do zrobienia. Pokazała swój brak kompetencji już w dniu koronacji, pokazała swoje mroczne/ magiczne oblicze. Sprowadziła na swój kraj i rodzinę problemy, strach, może widmo jakiejś wojny przeciw niej itp. Obstawiam, że to właśnie czuła i myślała Elsa. Jej przerażenie wzięło górę, więc nie dziwne, że skoro całe życie się ukrywała, wybrała w takiej sytuacji ucieczkę.
Domyślam się, że całe życie czuła się obciążeniem dla rodziny, bała się, że zrobi im krzywdę, pewnie czuła się samotna, może nawet miała z tego powodu stany lękowe, albo depresję. Trudno powiedzieć jak wyglądało wsparcie ze strony rodziny, ale stawiałabym, że rodzice byli równie zagubieni i przerażeni, więc nic z tym nie robili. A Annę nie wtajemniczali, bo była dzieckiem, więc bali się, że dowie się o tym więcej osób, a co wtedy pomyślą inni.
Tu zatrzymajmy się na chwilę. Nie wiem jak dla was, ale dla mnie brzmi to bardziej realnie niż mogłoby się wydawać. Zamiast magicznych mocy dajmy inne odstępstwo od normy – choroba, niepełnosprawność, odmienna orientacja, problemy z tożsamością itp. i nagle okazuje się, że takich Els jest więcej niż tylko w jednej bajce, że żyją wśród nas. To co jest inne nas przeraża, przeraża nas co inni o tym powiedzą, więc czasami nie wiemy co robić. Wydaje mi się, że dosyć częstą praktyką jest więc wycofanie się, zamknięcie się w sobie, tworzenie z tego tematu tabu, którego się nie porusza, a wręcz ukrywa. Osoba, którą to dotyka, a odczuwa tego typu rzeczy, może bardzo wszystko przeżywać. Warto też wspomnieć, że najpewniej podobnie, choć nie aż w takim stopniu mogą przeżywać to rodzice takiej osoby, zwłaszcza, jeśli jest to czego się nie spodziewali, czego wcześniej nie znali, nie doświadczyli.
Co w takim razie najlepiej zrobić w takiej sytuacji. Nie jestem ekspertem, ale powiem co mi się wydaje być najbardziej sensowne.
- Nie panikuj. Uspokój się. Daj sobie i bliskim czas na przetrawienie wszystkiego. Lepiej rozmawiać na takie tematy gdy emocje opadną, a na pewno w takich sytuacjach się pojawią.
Dajmy sobie chwilkę na przemyślenie wszystkiego. Czasami jest to kilka minut, czasami kilka godzin, czasami kilka dni. Najlepiej jednak zakomunikować, że potrzebuje się chwilkę na zebranie myśli, bo wiemy jak bardzo ważna jest to kwestia, a chcemy do tego podejść racjonalnie. Jeśli jest to w miarę możliwe, określmy kiedy usiądziemy jeszcze raz do wspólnej rozmowy. Tutaj ważna informacja nie przyjmujmy tego zbyt personalnie, jeśli ktoś nas prosi o chwilę na ochłonięcie. Różnie reagujemy na różne sytuacje i jeśli chcemy cokolwiek razem wypracować, zróbmy to w miarę możliwości na spokojnie.
- Wspierajmy siebie nawzajem. Porozmawiamy szczerze, ale w miarę możliwości spokojnie. Może być to trudne, wiem, ale uważam, że warto. Okażmy zrozumienie drugiej stronie. Możemy powiedzieć, że nie do końca się zgadzamy z jakimś poglądem, że jest ten problem dla nas trudny do zrozumienia itp., ale warto podkreślić, że zależy nam na naszym rozmówcy.
- Pójdźmy po pomoc do specjalisty. Nie bójmy się tego, nie wstydźmy. Czasami niektóre rzeczy są dla nas zbyt skomplikowane, zbyt niezrozumiałe, boimy się, gubimy. Warto mieć więc kogoś, kto nam pomoże.
- Miejmy gdzieś co inni o nas myślą. Kolejna trudna rzecz. Tym bardziej, że jest to bardzo popularny lęk. Zastanówmy się więc kto właściwie jest dla nas ważny. Rodzice, dalsza rodzina, sąsiadka, przyjaciele, ta pani z warzywniaka, którą widzimy przez 10 min raz w tygodniu, a może totalnie nie znany nam człowiek? Z czyją opinią tak na prawdę się liczymy? Co zmieni w naszym życiu to, że dana osoba będzie to wiedzieć? Obstawiam, że mało co. A nawet jeśli mamy tego pecha, że żyjemy w małym środowisku, bardzo konserwatywnym i inni będą nas wytykać palcami, to na kim nam zależy? Na szczęściu najbliższych, czy obcych ludzi, byśmy dopasowali się do nich? To trudne zagadnienie i wielowątkowe, na razie pozostawmy to tak.
Wróćmy do Elsy. Co by się stało, gdyby rodzice zastosowali się do tych powyższych punktów? Po pierwsze Elsa nie czułaby się tak samotna, nie czułaby się zagrożeniem. Rodzice mogliby podkreślać jej, że są po jej stronie, że pomogą, że razem dadzą radę, bo ją kochają taka jaka jest. Domyślam się, ze znalezienie specjalisty w tym zakresie mogłoby być ciężkie, ale jeśli weźmiemy pod uwagę, że istnieją trolle, które mają wiedzę na temat magii, to mogliby udać się do nich, poprosić, by pomogli opanować moce Elsy. Albo kogoś polecili. Druga część daje nam jeszcze informacje, że rodzicom faktycznie zależało na Elsie i wyruszyli na poszukiwanie odpowiedzi. No super, ale mogliby poinformować o tym wszystkim Elsę. Tym bardziej, że jak wyruszyli, to ona była już dorosłą kobietą. Więc ludzie rozmawiajmy! To bardzo ułatwia życie.
Jednakże Elsa przechodzi niezwykłą przemianę o czym jest chyba jedna z najsłynniejszych piosenek Disneya Mam te moc. Wydaje mi się, że zdecydowanie lepiej wszystko oddaje wersja angielska Let it go. Czyli dosłownie ”. Mimo wielkich chęci, raczej nie będę śpiewać tej piosenki. Ponoć mam przyjemny głos, ale idola to chyba raczej bym nie wygrała. Chociaż mój syn nie narzeka, a przynajmniej zazwyczaj.
Wróćmy jednak do tematu. Biorąc tłumaczenie oryginału z tekstowo.pl przyjrzyjmy się tej piosence.
Śnieg biało skrzy na górze dziś wieczorem, nie widać żadnego śladu stóp, Królestwo osamotnienia i wygląda na to, że królową jestem ja.
Wiatr wyje jak wirująca burza wewnątrz mnie. Nie mogłam tego w sobie utrzymać, niebiosa wiedzą, że próbowałam.
Nie wpuszczaj ich, nie pozwól im wiedzieć, bądź dobrą dziewczynką, zawsze musisz nią być. Ukryj, nie czuj, nie pozwól im wiedzieć, cóż teraz wiedzą.
Odpuść, odpuść. Nie mogę dłużej tego wstrzymać. Odpuść, odpuść, odwrócę i zatrzasnę drzwi. Nie obchodzi mnie, co inni powiedzą, pozwól burzy szaleć. Chłód i tak nigdy nie przeszkadzał mi.
Zabawne jak pewien dystans sprawia, że wszystko wydaje się być małe. A lęki, które kiedyś mnie kontrolowały, nie mogą się do mnie dostać w cale. Nadszedł czas by zobaczyć co mogę zrobić, sprawdzić granice i przełamać je. Bez dobra, bez zła, żadnych zasad. Jestem wolna.
tekst: Kristen Anderson-Lopez, Robert Lopez, tłumaczenie: tekstowo.pl/piosenka,frozen,let_it_go
Tyle wystarczy. Mamy tu historię osamotnienia, strachu, życia wbrew sobie, dostosowane się do innych, udawanie kogoś kim się nie jest, by uszczęśliwić innych, zapominając o sobie. To wszystko wzbierało, szalało w środku niej. Starała się dostosować, ale w końcu nie dała radę i się wszystko wydało, posypało. I nagle odkryła, że w końcu będąc sobą jest szczęśliwa. Że w sumie to nie obchodzi jej co myślą inni, bo to tylko ją zatrzymywało, a teraz może iść w przód, spełniać marzenia, próbować nowych rzeczy, żyć.
Według mnie jest to piękna piosenka, zdecydowanie lepsza i z większym przekazem niż Mam te moc. Pokazuje jak bardzo szkodliwe jest stawianie innych i ich potrzeb ponad siebie. Że nikt nie jest w stanie ciągle żyć wbrew sobie, bo w końcu pęknie. Miejmy nadzieję, że pęknie w stylu Elsy, czyli odkrywając wolność, piękno i szczęście, a nie załamując się w sobie jeszcze bardziej i być może kończąc swoje życie, co tez niestety ma miejsce.
Życie życiem narzuconym, a nie wybranym jest cholernie ciężkie, czasami możemy przywyknąć do niego i przyjąć jako własne ze wszystkimi przekonaniami, zasadami i narzucając je innym. Jednakże sensem życia moim zdaniem jest dążenie do szczęścia, a życie zgodnie ze swoimi zasadami i wartościami może nam je dać. Więc pozwólmy na to sobie i innym. Uwolnijmy naszą wewnętrzną Elsę i razem z nią śpiewajmy Let it go.
Powiem wam, że to wg bardzo zabawne, bo początkowo chciałam powiedzieć tylko o odpuszczaniu sobie w kontekście narzuconej przez siebie presji, ale bardziej poniosło mnie w stronę presji zewnętrznej. No nic, to postaram się teraz krótko o tym wspomnieć.
Czasami narzucamy sobie bardzo dużo, chcemy być najlepsi, najbogatsi, z najlepszym sukcesem itp. Więc dokładamy sobie obowiązków, mimo, że powoli nogi zaczynają nam się uginać od ciężaru. wszak ja nie dam rady? Inni dają radę, to ja też! I tak powoli dochodzimy do momentu, gdzie jesteśmy tak przeładowani, że coś nam się dzieje. Czasami nie wytrzymujemy presji, emocji. Czasami wręcz nasz organizm choruje, bo za mało śpimy, źle się odżywiamy, mamy za dużo stresu itp. Myślimy, że jesteśmy czasami niezastąpieni, nikt tego tak dobrze jak my nie zrobi, albo czasami odwrotnie, jeśli my się tym nie zajmiemy, to zastąpią nas kimś innym, świat się zawali itp. Oba przypadki mają w sobie trochę prawdy i fałszu. Może faktycznie byśmy zrobili to najlepiej, ale może zamiast poświęcać na to czas, dajmy szansę komuś innemu, a sami zajmiemy się ważnymi sprawami, albo spędźmy czas z najbliższymi. Może faktycznie stracimy pracę jeśli nie weźmiemy kolejnego zadania, ale może warto się zastanowić, czy aby na pewno chcemy poświęcać nasz czas i zdrowie na coś co jest dla nas uciążeniem? Może lepiej poszukać innej pracy, może nawet gorzej płatnej, ale za to będziemy mogli poświęcić więcej czasu dla swojego czasu i zdrowia. Musimy znaleźć złoty środek.
Nie bójmy się odmawiać, nie bójmy się czasami odpuszczać. Możemy wyjść na tym czasami zdecydowanie lepiej. Na przykład ja gdy w końcu odpuściłam sobie napięcie związane z tym, że już zaraz muszę znaleźć pracę, odpoczęłam trochę, pojawiły mi się pomysły na podcast, a w swoim czasie, i to bardzo szybkim znalazłam pracę. Kiedy w końcu zaczęłam żyć według swoich zasad, a nie pod innych poczułam się szczęśliwsza. Zgodnie z moim sumieniem wzięłam ślub cywilny, mimo, ze rodzina nie była do końca zadowolona z tego. Zgodnie ze swoim sumieniem nie ochrzciłam mojego syna i nie będę go puszczała na religię, bo tak wypada.
Nasze życie jest dla nas i żyjmy dla nas. Żyjmy byśmy byli szczęśliwi. Brzmi to egoistycznie? Może, ale egoista to nie jest osoba, która nie widzi nic poza czubkiem swojego nos. Racjonalny egoista chce swojego szczęścia, a czasami to szczęście daja mu bliscy, będzie więc starał się ich uszczęśliwiać, ale nie poświęcając się przy tym. Egoista może chcieć żyć w lepszym świecie, bardziej ekologicznym, zrównoważonym, więc będzie robił wszystko by tak się stało. Nie szufladkujmy że egoista = ktoś zły, bo tak nie jest.
Myślmy o sobie, bo często o tym zapominamy. Doceniajmy się, dbajmy o siebie. Wspierajmy się. Czasami powiedzmy Let it go.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.