Podcast #024 – Dlaczego nie powinno być tematów tabu

Dlaczego nie powinno być tematów tabu? Czy jeśli zrezygnujemy z nich to będzie trzeba mówić o wszystkim? Zapraszam!

Szukając w słowniku języka polskiego czym jest tabu możemy natrafić na następujące definicje:

1. «według wierzeń ludów pierwotnych: zakaz stykania się z pewnymi przedmiotami, osobami, zwierzętami lub dokonywania pewnych czynności, którego naruszenie miało powodować karę sił nadnaturalnych; też: przedmiot, osoba, zwierzę itp. objęte tym zakazem»

2. «nietykalna świętość»

3. «to, o czym się nie mówi lub co jest zakazane»

W dzisiejszym odcinku odniosę się do ostatniej definicji, a zwłaszcza części “to o czym się nie mówi”. Powiem dlaczego posiadanie tematów tabu nie jest dobre, jak również poruszę kwestię tego, czy oznacza to, że nie można już o czymś nie mówić. Zapraszam. 


Dawniej tematów tabu było zdecydowanie więcej niż obecnie, wiązało się to z niewiedzą ówczesnych ludzi i strachem przed karą wyższych sił za poruszanie takich kwestii, a także bali się reakcji społeczeństwa. Dzisiaj już raczej mało kto boi się, że jakieś bóstwa ześlą nieszczęście za złamanie tabu, przyznam szczerze, że nie wiem czy w np. w chrześcijaństwie jest coś takiego. Głównie pozostał nam z dawnych czasów lęk na reakcje społeczeństwa w którym się znajdujemy. Często można usłyszeć na przykład, że kobiecie nie wypada poruszać takich a owakich tematów (na przykład źle widziane jest mówienie o okresie, czy połogu, chociaż powoli na szczęście to się zmienia), czy ogólnie nie powinno się mówić o pieniądzach, seksualności, czy śmierci.

Zabranianie poruszania pewnych tematów zwłaszcza na gruncie domowym, gdzie powinniśmy czuć się najbezpieczniej przy poznawaniu świata negatywnie wpływa na dalsze dorosłe życie. 

Zacznijmy może właśnie od tematów związanych z kobietami. Jeżeli w domu temat okresu jest czymś wstydliwym, przemilczanym, to w momencie, gdy niczego nieświadoma dziewczynka po raz pierwszy zacznie krwawić może się przerazić, poczuć, że coś z nią jest nie tak, czy najzwyczajniej w świecie niepotrzebnie się stresować. Może na własne sposoby starać się to ukryć, co czasami może przynieść opłakane skutki, bo nieznajomość tego jak korzystać z tamponów, podpasek, czy jak utrzymywać higienę w czasie tych dni może przyczynić się np. do infekcji. Jeśli w domu jest to coś co powinno się ukrywać, to każdego miesiąca dziewczynka będzie przechodziła katusze stresując się, by nikt się nie dowiedział. Najprawdopodobniej podczas okresu nie będzie chciała uprawiać sportów, bawić się , czy szaleć jak inne dzieciaki, bo będzie miała nadal z tyłu głowy strach, by czasem niczego nie było widać, czy czuć. Brak swobodnej rozmowy na temat tak zwykłej i fizjologicznej rzeczy może przyczynić się do późniejszych problemów komunikacyjnych z partnerem, a nawet lekarzem! Nie wiedząc jak wygląda zwykły okres niepokojące objawy, jak np. anemia, zawroty głowy czy utrata przytomności, ból, że nie jest się w stanie nic zrobić, będzie ignorowany. Pomijając fakt, że niepotrzebnie ktoś będzie się męczył przez wiele lat cierpiąc, to może także opóźnić to leczenie chorób, które są przyczyną takich objawów, co w przyszłości może skutkować np. problemami z zajściem i utrzymaniem ciąży, czy nowotworami. 

Z kolei nie poruszanie tych tematów z chłopcami może skutkować brakiem empatyczności. Nie rozumiejąc na czym polega okres, jak może wyglądać, jakie dolegliwości mogą przy tym być najzwyczajniej w świecie chłopacy nie będą wiedzieć jak się zachować. Będą powtarzać zasłyszane stereotypy, głupie teksty czy naśmiewać się z dziewczynek, co będzie powodowało, że dziewczynki będą jeszcze bardziej skrępowane, więc nie będą w przyszłości rozmawiały na te tematy i tak w kółko. Faceci zaś będą w przyszłości krępowali się kupować podpaski dla dziewczyny, gdy ta w domu w łóżku będzie zwijać się z bólu, myśląc, że to niemęskie. Nigdy nie potrafiłam zrozumieć dlaczego na zajęciach z wdżtu o okresie były tylko same dziewczyny, przecież oni prędzej czy później zderzą się z tym tematem i lepiej by byli na to przygotowani. 


Kolejnym tematem tabu związanym z kobietami jest moim zdaniem połóg i poniekąd poród. O ile każdy jest świadomy tego, że jest coś takiego jak poród i że nie należy to najprzyjemniejszych rzeczy, tak mało kto wie o połogu. Swoją drogą poród zazwyczaj jest postrzegany jako nagła akcja, kilka parć i tyle, gdy nie mówi się o tym, że może trwać kilka, czasami kilkanaście, czy kilkadziesiąt godzin. Nie mówi się o tym, że w czasie porodu można wymiotować, czy robić kupę, czy siku pod siebie. Że może pęknąć krocze itp. A szkoda, bo sądzę, że jakby więcej osób było tego świadomych nie mówiliby o tym z taką pobłażliwością. Niektórzy na takie argumenty rzucają magiczne “kiedyś kobiety też rodziły i to bez żadnych wspomagań i dawały radę, co więcej robiły to w polu!”. Możliwe, ale po pierwsze była wtedy też większa śmiertelność wśród kobiet i dzieci, dwa nie umniejsza to cierpieniu i tamtych kobiet i współczesnych. Kiedyś nie było znieczuleń i zęba wyrywało się na żywca, a jednak sądzę, że obecnie każdy rzucający powyższym magicznym hasłem wolałby mieć znieczulenie podczas takiego zabiegu. Czy to świadczy, że współcześni pacjenci są słabi, wygodniccy i sobie wymyślają? No nie. To, że jesteśmy przyzwyczajeni do jakiś wygód i udogodnień nie znaczy, że jesteśmy gorsi, słabsi czy coś w tym stylu. Mamy do tego prawo. Wszak życie nie polega na ciągłym cierpieniu. Idąc dalej, połóg, to czas gdy kobieta przez około 6 tygodni po porodzie krwawi, bo obkurcza się jej macica. Dla niewtajemniczonych powiem, że to też bywa bolesne. Jest to czas, gdy zmęczona po porodzie mama jest wrzucana na głęboką wodę by zajęła się dzieckiem. Nie jest to łatwy okres, chociaż dla mnie osobiście w porównaniu z porodem to był lajcik, ale wiem, że nie każdy tak ma, ale o tym się nie mówi zbytnio. Nie mówi się o problemach macierzyństwa, o depresjach poporodowych, o braku miłości do dziecka itp. Pokazuje się tylko wyidealizowany obraz, przez co nie gotowi na to wszystko rodzice mogą mieć problemy z odnalezieniem się w nowej sytuacji. Może to też wpłynąć na zbyt pochopne decyzje o posiadaniu dzieci. Więcej w tym temacie opowiadam w odcinku #010 Szczerze o macierzyństwie, zachęcam do odsłuchania, jeśli ktoś nie miał okazji się z nim zapoznać. 

Z tematem macierzyństwa i tabu wokół niego też związany jest wygląd matki. Bo w sumie z jednej strony matka nie powinna być niezaniedbana, ale z drugiej nie powinna być też zbyt seksowna, czy zadbana, bo niektórzy uważają to za synonimy złej matki, która nie zajmuje się swoimi dziećmi tylko swoim wyglądem. Matka i jej potrzeby? Kto to widział, jakie ty możesz mieć potrzeby i marzenia, oprócz tego by dzieci były zdrowe? Cieszę się, że powoli przestają to być tematy tabu i dziękuję za takie osoby jak Mataja, Wymagające, czy Matka też człowiek, które normalizują to wszystko. Uważam, że robią ogromną robotę zdejmując presję z matek i uświadamiając społeczeństwo. 


Z wyglądem łączy się kwestia seksualności, która jest również tematem tabu. Niby wszyscy uprawiają seks, czy się masturbują, ale z niewiadomych przyczyn te tematy uznaje się za niestosowne by omawiać. Co więcej zakazuje się ich i mówi się, że są złe, co jest nieprawdą, ponieważ są naturalnymi czynnościami. Nie ma w nich nic złego i gorszącego, nie mówię, kiedy ktoś robi to publicznie, bo to faktycznie jest gorszące. Na prawdę naturalnym etapem rozwoju dziecka jest to, że poznaje swoje ciało, dotyka je i odkrywa, że czasami sprawia mu to przyjemność. Zamiast krzyczeć na nie, że robi coś złego, niemoralnego, czy nie wiadomo co jeszcze, warto porozmawiać, że jest to normalne, że są takie twoje reakcje ciała, że czujesz taką potrzebę itp, ale robimy to kiedy jesteśmy sami, ponieważ jest to dosyć intymna rzecz. Krzyk, oburzanie się, straszenie czy obrzydzenia może tylko przynieść negatywne konsekwencje tego, ponieważ albo dziecko będzie to robić dalej, ale w stresie i ukryciu, by nikt go nie przyłapał, co w sumie czasami może się przerodzić w drugą stronę, jako poniekąd fetysz, by czuć tą adrenalinę, czy się zaraz zostanie przyłapanym, albo dziecko będzie miało lęk przed własnym ciałem i jego potrzebami, a w przyszłości na przykład problemy z samym seksem z partnerem. Konsekwencji może być wiele i zrozumiałe jest, że możemy czegoś się bać, nie wiedzieć jak rozmawiać o tym z dzieckiem, ale po to są na szczęście specjaliści, którzy chętnie pomogą. Nawet z darmowych treści, które publikują np. WDŻ dla zaawansowanych, czy @kasia_coztymseksem można wynieść wiele wartościowych rzeczy, które nam pomogą. Takie treści też się świetnie sprawdzą dla dorosłych, którzy nie umieją rozmawiać o swoich potrzebach z partnerem czy partnerką.

Potrzeby seksualne są naturalne, każdy ma prawo do nich. Każdy ma prawo lubić co innego w seksie i o ile nie jest to nic co by mogło skrzywdzić drugą osobę, to można o tym porozmawiać, czy zaproponować by spróbować. Warto mówić o swoich potrzebach, by mieć lepsze współżycie, bo udając nic nie zyskujemy, tylko oszukujemy siebie i partnera. Nie ma nic złego w rozmawianiu o seksie. To, że kobieta jest świadoma swojej seksualności i wyraża głośno swoje potrzeby nie czyni z niej tak zwanej szmaty czy dziwki. Nie ma nic złego w tym, że ktoś ogląda porno, nawet dziewczyny. Chociaż z samym porno warto być ostrożnym, bo bardzo mocno zakłamuje rzeczywistość, więc jeśli chcemy poznawać seks i seksualność tylko na podstawie tego, to jest bardzo zły pomysł, ale w sumie obecnie jeden z najpowszechniejszych skoro nie mamy porządnej edukacji seksualnej, a rodzice nie edukują swoich dzieci. Kiedyś usłyszałam tekst, że jeśli nie jesteś w stanie porozmawiać o seksie, to może nie jesteś na niego gotowy. Uważam to za celny komentarz, tylko jak rozmawiać o czymś skoro nikt z nami o tym nie rozmawiał do tej pory? Nikt nie nauczył słownictwa. Zamiast sromu czy cipki, używamy jakiś eufemizmów, które nikomu nic nie mówią, a potem idąc do lekarza mówimy, że na przykład swędzi mnie tam na dole, czyli, że co, pięta? Jakoś z innymi częściami ciała nie mamy takich kłopotów. Co ciekawe nawet mniejszy jest problem z męskimi genitaliami, no bo bez problemu  powiemy słowo jądra i w większości przypadków nie będzie większego zakłopotania przy mówieniu penis.

Tak jak uczymy się, że mamy głowę, uszy, ręce, nogi, kolana itp., tak powinniśmy też się uczyć nazw genitaliów. To szalenie ważne, raz by dzięki temu wyjść z tabu i traktować to normalnie jak resztę, ale też by chronić dzieci. Większą uwagę przyciągnie dziecko, które mówił, że wujek dotykał ją po cipce niż muszelce.

Dziecko, które umie posługiwać się bez problemu terminami będzie również wzbudzało większą wiarygodność u osób, które będą weryfikować, czy nie doszło do żadnych nadużyć. Jeszcze co do dotykania siebie i seksualności, to regularne dotykanie części ciała da nam poznanie samych siebie i naszych organizmów. Nie mówię tu tylko o kwestii tego jaki dotyk będzie sprawiał nam przyjemność, ale że dzięki temu, że znamy siebie, możemy wcześniej zauważyć jakieś niepokojące zmiany w piersiach, jądrach czy innych miejscach. Zaś rozmawianie na temat bezpiecznego seksu będzie skutkowało mniejszą ilością niechcianych ciąż, aborcji, czy chorób przenoszonych drogą płciową. Co więcej warto rozmawiać też o higienie miejsc intymnych i chorobach, które mogą się przytrafić nawet jeśli nie uprawiało się seksu. Gdy pierwszy raz dostałam infekcji intymnej było mi wstyd, czułam się źle, jak jakaś puszczalska, brudna, która nie umie dbać o własną higienę, mimo tego, że wtedy chyba jeszcze nawet nie uprawiałam seksu, a nawet jeśli to tylko z jedną osobą. Nikt mi nie wytłumaczył, że infekcji można się nabawić np. na basenie, mając osłabioną odporność, czy przeżywając dużo stresu. Kiedy wyczułam guzka u siebie w piersi miałam przed oczami wizję chemioterapii i końca swojego życia. Okazało się, że mam taką budowę piersi, że mogą tworzyć mi się takie zgrubnienia, które są nieszkodliwe, ale trzeba je mieć pod kontrolą. Ile stresu by mi oszczędziło gdybym to wszystko wcześniej wiedziała! 


Kolejnym częstym tematem tabu są pieniądze. Zwykło się mówić, że o pieniądzach się nie dyskutuje, bo one lubią ciszę. Cóż, mowy nieożywionych rzeczy jak pieniądze nie znam, ale chodzi najpewniej o kwestię chwalenia się, które może przyciągnąć uwagę potencjalnych złodziei. Zgadzam się z faktem, że obnoszenie się z pieniędzmi nie jest zbyt rozsądne, bo faktycznie może przyciągnąć to ludzi, którzy będą chcieli to wykorzystać, jednakże nie każda rozmowa o pieniądzach ma wyglądać jak przechwalanki. Według mnie warto od najmłodszych lat uczyć wartości pieniądza, mówić ile co może kosztować, za jaką pracę ile można spodziewać się wynagrodzenia, pokazywać jak zmieniają się ceny ze względu na inflację itp. Zaś rozmowa z innymi dorosłymi może nam pokazać, że np. zarabiamy mniej niż osoby na podobnym stanowisku, czy z podobnym doświadczeniem. Może to skłonić nas do przemyśleń czy prosić o podwyżkę, albo czy zmienić pracę. 


Na koniec zostawiłam tabu dotyczącego chorób i śmierci. Nie są to przyjemne tematy, jednakże nie można się ich bać. Rozmowa na temat choroby, która dotyka nas czy naszych bliskich może uświadomić innych na temat danej choroby, np. jak można zachorować na coś takiego, jaka jest profilaktyka by wcześnie wykryć i wyleczyć, czy też jak wygląda życie z taką chorobą. Dzięki takiej wiedzy będziemy mogli zadbać o zdrowie swoje i bliskich, by nikogo z nich to nie dotknęło, a nawet jeśli to będziemy wiedzieć co robić, czy do kogo się zwrócić. Może nas też uświadomić jak ciężko mają osoby, które chorują na dane schorzenia, czy też ich bliscy, dzięki czemu może zaoferujemy jakąś pomoc by odciążyć te osoby. Według mnie świetną robotę w tym temacie robi Wojtek Sawicki, znany jako Life on Wheelz, który choruje na ciężką chorobę, a mimo to edukuje innych w zakresie osób z niepełnosprawnością i cieszy się życiem. Jeśli go nie znacie, to koniecznie go zaobserwujcie na Instagramie!

Jeśli chodzi zaś o temat śmierci, to jest on często tabuizowany, bo ludzie się jej boją. Jest to coś nieznanego, może przyjść niespodziewanie i na wiele sposobów, jednocześnie jest to coś z czym prędzej czy później przyjdzie nam się zmierzyć. Moim zdaniem warto rozmawiać na ten temat, bo pozwoli nam to oswoić się z tym. Dzieciom można zacząć tłumaczenie od pokazywania przyrody, cały cykl życia kwiatka, czy wytłumaczyć na podstawie znalezionego martwego ptaka, czy innego zwierzęcia. Wątpię, by dało się kogokolwiek przygotować w 100% na śmierć swoją czy bliskich, ale nie powinniśmy też żyć w złudzeniu, że czegoś takiego nie ma, bo gdy dojdzie co do czego, to będzie jeszcze większy szok po którym trudniej może nam być się otrząsnąć. 


Tabu nie jest nam do niczego potrzebne, wręcz śmiem twierdzić, że jest szkodliwe, bo nie przygotowuje nas do prawdziwego życia. Czy to oznacza jednak, że musimy rozmawiać na wszystkie tematy i nie mamy prawa odmówić? Nie. Jeśli nie chcemy poruszać jakiegoś tematu to zwyczajnie nie poruszamy go lub nie angażujemy się w dyskusję na ten temat. Warto jednak zadać sobie pytanie dlaczego nie chcę mówić o czymś? Czy po prostu nie jestem w nastroju, czy może krępują mnie takie tematy? Jeśli to pierwsze, to nie ma problemu, jeśli to drugie to warto drążyć dalej, dlaczego krępują mnie takie tematy? Można zastosować metodę 5 why, czyli 5 razy dlaczego. Na uzyskaną odpowiedź zadajemy kolejne pytanie dlaczego i powtarzamy to tyle razy, aż dojdziemy do clue problemu. Czasami możemy mieć z tym kłopot, wtedy warto porozmawiać z kimś, czy to przyjacielem czy specjalistą. Moim zdaniem warto, bo życie bez tabu jest łatwiejsze i może przynieść nam więcej korzyści, niż trwanie w jakiejś nierzeczywistej bańce. 

To z mojej strony tyle na dzisiaj. Mam nadzieję, że się wam podobało. Będzie mi miło jeśli dacie mi jakoś znać. Chętnie też dowiem się jakie inne tematy tabu znacie. Do usłyszenia następnym razem!