Twój koszyk jest obecnie pusty!

Podcast #043 – Jak pisać pracę dyplomową
Zacznę może od tego, że o ile lubię pisać, tak nie cierpię pisania prac naukowych. Niestety wymaga się by były one obiektywne, pisane w trzeciej osobie i były dosyć długie. Nie moja bajka. Jednakże swoje prace napisałam dosyć szybko. Licencjat napisałam w pół roku na drugim roku studiów, a magisterkę w 3 miesiące. Mój sekret? Pisałam o tym co mnie interesuje.
Pisz o tym co wiesz i cię interesuje
Licencjat pisałam na temat japońskiej kultury biznesu i sposobów zarządzania wywodzących się z Japonii. Co do samej kultury miałam już całkiem niezłą wiedzę, a na pewno większą niż przeciętna. Więc miałam już jakieś podstawy. Poza tym ciekawił mnie ten temat, więc nie miałam problemu by czytać literaturę w tym zakresie.
Wyszłam z założenia, że pierwsze 2 miesiące poświęcę na zbieranie bibliografii i czytanie książek, które znajdę o tej tematyce. W międzyczasie robiłam sobie notatki, a następnie wykorzystywałam je do pisania pracy. Jeśli brakowało mi jakiś informacji, to szukałam ich w internecie.
Oprócz części teoretycznej, stwierdziłam, że przeprowadzę badania. Pisze w liczbie mnogiej, bo zrobiłam 2 ankiety. Pierwsza po polsku i wśród Polaków na temat ich wiedzy z zakresu kultury japońskiej, druga po japońsku, dla Japończyków na temat ich doświadczenia a mitów jakie panują w związku z biznesem w Japonii. To było o tyle fajne, że raz miałam bardziej ambitną pracę, dwa nikt się nie mógł doczepić, czy dobrze przeprowadziłam badania, bo miałam ankiety i odpowiedzi po Japońsku, więc jak ktoś chciał sprawdzić, to musiał znać ten język, a po trzecie jako załączniki dodałam ankietę w oryginale i po polsku, co nabiło mi strony.
Nie bój się zmiany tematu
Magisterka z kolei to inna bajka. Początkowo miałam zamiar pisać o rozwoju podcastu na przykładzie tego, który teraz słuchasz, ale po ponad pół roku i napisaniu kilku stron stwierdziłam, że muszę zmienić temat. Nigdy nie sądziłam, że pisanie o sobie i swoim projekcie może być tak trudne. Po pierwsze pisanie o sobie w trzej osobie było idiotyczne, a po drugie, to nie miałam pojęcia co właściwie mam opisywać. Dawać transkrypt odcinków? Opowiadać jak je tworzę itp? Ok, spoko pomysł, ale nie na kilkudziesięciostronicową pracę…
Na szczęście pewnego dnia mnie olśniło. Zaczęłam coraz więcej interesować się tematyką feminizmu, czytać o tym, analizować social media itp., więc postanowiłam zacząć o tym pisać. Miałam przeczytane już kilka książek, więc jest już co używać w bibliografii. Wyszłam z założenia, że nawet jeśli nie wyjdzie z tego praca, to będę mieć odcinek podcastu. Na szczęście temat przypadł mi do gustu i w 3 miesiące skończyłam całość. Aktualnie czekam na feedback od promotora i muszę uzupełnić pierdoły typu dodać streszczenie, bibliografię na koniec itp. Mam to szczęście, że mój mąż zaoferował mi się, że może pomóc mi zrobić pierwszy przegląd i korekty typu przecinki, formatowanie, by czcionki były zgodne z wymogami itp. Przyznam, że z chęcią przyjęłam jego propozycję, bo nienawidzę takiej roboty. Wiadomo, dobrze by co 3 zdanie nie było napisane innym fontem i w innym rozmiarze, ale komu to robi, czy przypisy mają wielkość 10 i są napisane czcionką x, czy 11 i są napisane czcionką y.
Tak więc pamiętaj – pierwsza zasada pisania pracy dyplomowej: Pisz o tym co cię interesuje!
Wybierz dobrego promotora
Dobry promotor to złoto. Wiadomo, że każdy potrzebuje innego podejścia, dlatego warto przed wyborem dowiedzieć się o nich jak najwięcej. Niektórzy potrzebują kogoś, kto będzie nad nimi siedział z batem, bo inaczej nie są w stanie się zmotywować, inni za to nie chcą mieć kogoś kto będzie im się za bardzo wtrącał do pracy i narzucał swoją wizję. Ja należę do drugiej grupy.
Moja promotorka na licencjacie była okropna. Początkowo wyglądało, że się świetnie dogadamy, przypominała mi moją ulubioną nauczycielkę z liceum – wymagająca, ale świetna mentorka. Niestety rzeczywistość okazała się inna. Wiedziała, że zależy mi na tym, by sprawę pracy mieć zamkniętą do końca wakacji przed trzecim rokiem, bo byłam na końcówce ciąży, jednakże czekałam 3 miesiące, by dostać od niej jakąkolwiek odpowiedź. Całość wysłałam w sierpniu, a komentarze dotyczące pierwszego rozdziału otrzymałam w listopadzie… Co więcej, komentarze, które otrzymałam były niedorzeczne. Podważała autorów książek na które się powoływałam pytając się na jakiej podstawie wyciągnęli oni dane wnioski! Kiedy zacytowałam fragment innej książki nazwała to nacjonalistyczną propagandą, czy gdy podałam zgodnie z tym co pisał jeden historyk, że banki wspomagały pewną kwestię, ta się mnie pytała na jakiej podstawie tak pisze, czy przeglądałam umowy tych ludzi, że tak twierdzę. Jednak hitem było to, że gdy pisałam o tym, że od kiedy zaczęto nakładać kary na rodziny samobójców, którzy rzucili się pod pociąg, to ta mi skomentowała, że “w Polsce też jak 13-latka zajdzie w ciążę, to odpowiedzialność ponoszą rodzice…” Co to miało jedno z drugim wspólnego? Do tej pory nie wiem.
Wkurzona na to wszystko zmieniłam promotorkę na lubianą przeze mnie wykładowczynię, która była cudowna. Była idealnym promotorem. W 2 tygodnie sprawdziła mi całą pracę ( po tym czasie dopiero dostałam odpowiedź od byłej promotorki, że jest jej przykro, że zmieniłam ją), dała praktyczne wskazówki i wskazywała mi konkretne książki, które mogą mi pomóc w pisaniu licencjatu.
Obecnie na magisterce nie mogę narzekać na promotora. Zobaczymy jak będzie gdy dostanę zwrotkę od niego. Na tę chwilę on mnie nie pogania i nie ingeruje za bardzo w moją pracę, a mnie to bardzo pasuje.
Update: Mój promotor był o tyle dobry na moją magisterkę, że nie chciałam by ktoś mi się w nią wpierdzielał. Był jednak nieco nieogarnięty, bo potrafił ustawić spotkanie na temasie z dwoma rocznikami na raz, czy też zapomniał o tym, że obronę miałam mieć online… Gdyby nie kolega, który był na miejscu, najpewniej nie doszłoby do mojej obrony… Tak więc powtarzam: Dobry promotor to złoto.
Jak zabrać się za pisanie?
To jedna z najtrudniejszych części. Osobiście polecam metodę pisz co chcesz.
Moim zdaniem jedną z największych głupot jest wymaganie by pisać chronologicznie. Przynajmniej u mnie się to nie sprawdza. Może nie jest to popularna opinia, ale mnie odpowiada skakanie po tematach. W sensie, że jeśli nie mam siły pisać teorii, czy rozdziału X, za to mam pomysł na inny, to lepiej zostawić to z czym nam gorzej idzie i zabrać się za to, na co mamy flow.
Z mojej strony jeszcze jedna ważna podpowiedź: Wstęp napisz na końcu. Może wydawać się to na pierwszy rzut oka nieintuicyjne, ale uwierzcie mi, tak jest lepiej. W trakcie pisania pracy możemy dojść do wniosków, które nie pasują do naszej tezy i założeń, które mieliśmy na początku. Nasz pomysł na sam temat i przedstawienie go może też wyewoluować, dlatego, najlepiej zabrać się za to na końcu, gdy wszystko inne będziemy mieć gotowe.
Podsumowanie
- Znajdź promotora, który będzie tobie odpowiadał.
- Nie bój się zmieniać promotora, jeśli ci pierwszy nie odpowiada.
- Jak masz problem ze znalezieniem bibliografii, to czytając jedną książkę z danego tematu, można zerknąć do jakich innych źródeł odnosi się autor i je sprawdzić oraz wykorzystać (oczywiście wcześniej czytając).
- W miarę możliwości bibliografię zgromadź przed pisaniem pracy i w trakcie czytania rób notatki.
- Wykorzystuj to co już wiesz do pisania pracy.
- Znajdź kogoś kto pomoże ci przy korektach, jeśli tego nie lubisz albo po prostu będzie twoim pierwszym recenzentem.
- Nie bój się zmieniać tematu, jeśli pierwszy ci nie leży.
- Pisz w danej chwili o czym chcesz. Lepsze skakanie po rozdziałach, czy pisanie nie w kolejności, niż zastanie się.
- Wstęp napisz na końcu.
To chyba tyle. Dajcie mi znać, czy jest to dla was przydatne i jak wy sobie dawaliście radę z pisaniem swoich prac dyplomowych.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.