Podcast #015 – Jak wykorzystać bullet journal by poznać samego siebie

Bullet journal to wszechstronne narzędzie, które poznał na blogu Pani Swojego Czasu. Uważam, że oprócz planowania świetnie nadaje się także do bliższego poznania siebie. Jak? O tym w dzisiejszym odcinku!

O bullet journal miałam już powiedzieć 2 tygodnie temu, jednakże okazało się, że nagrało mi się tylko 20s… także tego, nauczka na przyszłość, by sprawdzać 3 razy czy się wszystko nagrywa i nagrało. 

Ale co odwlecze to nie uciecze, więc o to jest ten odcinek. 


O bullet journal dowiedziałam się przeglądając bloga Pani Swojego Czasu. Bardzo spodobał mi się koncept notesu w którym w kreatywny sposób można tyle różnych rzeczy i planów zapisać. Od zawsze uwielbiałam pisać. W swoim domu rodzinnym nadal mam wiele moich starych pamiętników, notesów z wierszami i opowiadaniami, więc uznałam, że jest to coś dla mnie.

Zaczęłam od poszukiwania odpowiedniego wizualnie bullet journalu, kupienia pastelowych flamastrów, małych karteczek samoprzylepnych. Trochę to zajęło, ale byłam bardzo zadowolona z tego co przyszło. Chociaż z perspektywy czasu, uważam, że mogłam wziąć mniej karteczek indeksujących. 

Plany miałam ambitne, stworzyć piękny bullet journal, pełen różnych kolorowych napisów, obrazków niczym z pinteresta. Oczywiście rzeczywistość okazała się trochę inna, ale nie przeszkadza mi to, gdyż funkcją tego bullet journala dla mnie jest uporządkowanie myśli, planów, a nie zrobienie z tego czegoś na pokaz. 


Zainspirowana wpisami u Oli Budzyńskiej (Pani Swojego Czasu) chciałam stworzyć swój jadłospis. Tylko trochę go przerobiłam pod siebie. Wypisałam dni tygodnia i posiłki jakie spożywa się  w ciągu dnia i w miejscu gdzie powinnam uzupełnić dałam pojedyncze małe karteczki samoprzylepne (te do indeksowania). Z założenia miało to funkcjonować tak, że taki tygodniowy jadłospis starczyłby mi na dłużej, bo wymienia się tylko karteczki z napisanymi potrawami. Co więcej plusem takich karteczek jest to, że jakby zmieniła mi się koncepcja i bym stwierdziła, że potrawę X zrobię jednak w środę a nie poniedziałek, to ładnie i łatwo można wszystko przełożyć, a nadal będzie wyglądało to estetycznie. Co więcej przygotowałam (częściowo) listę pewniaków jedzeniowych, czyli coś co wszyscy w domu lubimy. Czemu częściowo? Bo przy moim synu jest mało pewniaków. W sensie takim może coś uwielbiać przez kilka miesięcy i nagle mu się zmienić, ale to szczegół. Ogółem pomysł na to wszystko był fajny, ale nie do końca wypalił, bo jednak wolę mieć swobodę w kuchni. 

Za to fajną rzeczą, która mi się sprawdza jest lista to do. Na podobnej zasadzie, by mniej miejsca zajmowało i by nie tworzyć ciągle nowej. Na jednej stronie, którą właśnie tak nazwałam przykleiłam kilka większych kartek samoprzylepnych. Dzięki temu mogę zapisywać co muszę zrobić w najbliższym czasie, wszystko jest w jednym miejscu i nie muszę się martwić, że zaraz zabraknie mi miejsca. 


A teraz w końcu przejdziemy do tej głównej części jakim jest lepsze poznanie siebie

Zaczęłam od tego, że wypisałam sobie od myślników moje wszystkie plany i marzenia. Każde nawet najdziwniejsze i najbardziej szalone. Następnie każdy z tych planów analizowałam na kolejnych stronach. By wyróżnić je od siebie ustaliłam, że jeden cel to jeden kolor. 

Na początku zadawałam sobie pytanie “Co jest mi potrzebne by spełnić to marzenie?” Odpowiedzi wypisywałam od myślników. 

Następnie pytałam samą siebie “Co mogę zrobić by to osiągnąć?” i tutaj zaczyna się zabawa, ponieważ każdy pomysł rozbijałam na mniejsze elementy. 

Na przykład stwierdziłam, że do zrealizowania danego celu potrzebuję mieć zasoby finansowe. Od tego wychodziły strzałki, które odpowiadały na pytania jak? Czasami niektóre elementy miały nawet po kilka kolejnych strzałek. Dzięki temu można zorientować się ile rzeczy wiąże się z daną kwestią, a także dojść do tego co jest najprostsze do zrealizowania. Czasami niektóre kwestie się łączyły z innymi, co pokazywało, że jest to kluczowa rzecz, której wykonanie na pewno musi zostać zrobione by osiągnąć dany cel. 

W zależności co jest naszym planem możemy zadawać kolejne pytania, które będziemy rozbijać na mniejsze składniki tak jak tamto poprzednie np. do celu związanego z rozwojem zadałam jeszcze sobie pytania “W jaki sposób mogę się rozwijać”, “W jakich kursach mogę uczestniczyć?”, “Jakie książki mogę przeczytać?”, “Co mi dadzą te konkretne rzeczy/ kursy” itp. Można też zakończyć każdy cel podsumowaniem, w którym wypiszemy nasze wnioski, przemyślenia, a także konkretny plan działania np. z datami. 

Polecam również, by listy to-do związane z konkretnymi celami również zapisywać na karteczkach samoprzylepnych i wklejać je w konkretne miejsca związane z danym tematem.


Kolejną fajną rzeczą jest zrobienie sobie dziennika wdzięczności. Początkowo założyć sobie jakiś krótki okres by wyrobić sobie nawyk np. 3-4 tygodnie. Przygotować tabelkę z każdym dniem i uzupełniać według wymyślonych przez siebie zasad. Warto takie zasady gdzieś zapisać, bo gdybyśmy nie wiedzieli co wpisać, albo ile to będzie dla nas podpowiedź. Ja założyłam sobie, że będę wpisywać co najmniej 1-3 rzeczy za co jestem wdzięczna danego dnia, co było fajnego, z czego jestem dumna, albo co zrobiłam, co może przybliżyć mnie do spełnienia moich celów. Taki dzienniczek pozwala nam wyszukiwać pozytywów z danego dnia, czasami poprawia humor i uświadamia, że jednak nie jest tak źle. 


Samoanaliza

Zaczęłam od tego, że wypisałam fakty o mnie, wszystko co mi przyszło do głowy, od wieku, pracy, to, że mam męża, dziecko, co robię, co mam, jakich mam przyjaciół itp. 

Podsumowałam to dzieląc na kilka kategorii – samoanaliza, rodzina i przyjaciele, marzenia i cele, zdrowie. 

Przy pierwszym punkcie zaczęłam od zrobienia sobie analizy SWOT. Wypisałam sobie w tabelce wszystkie moje mocne strony, słabe strony, szanse i zagrożenia. Jakby ktoś nie wiedział o co w tym chodzi, to mocne i słabe strony odnoszą się tylko i wyłącznie do naszych cech, natomiast szanse i zagrożenia to są czynniki zewnętrzne. Zaraz wszystko omówię. 

Gdy miałam wszystko wypisane zaczęłam rozpisywać każdą z tych części w postaci strzałeczek. Przy mocnych stronach zaczęłam od kreatywności, zawsze wydawało mi się, że jest to moja najlepsza cecha. Od niej zaczęły odchodzić kolejne strzałki – to, że wymyślam nowe rzeczy i to że lubię tworzyć. 

Od tego, że lubię tworzyć odchodziły kolejne strzałki: podcast, blog, pisanie, a także nowa cecha pracowita, od pracowitości ambitna i tak dalej to szło. Starłam się rozbić jak na najmniejsze rzeczy, łączyć ze sobą powiązane elementy i wyszło ku mojemu zaskoczeniu, że najwięcej rzeczy wynika u mnie z odwagi i to jest moja kluczowa cecha. 

Adekwatnie zrobiłam tak samo ze słabymi stronami. 

Szanse to są inaczej okazje, które mogę wykorzystać i które mogą mi pomóc w realizacji moich planów np. robię podcast, a one są coraz bardziej popularne, więc jest szansa, że uda mi się jakoś wybić, co więcej jest jeszcze stosunkowo mała liczba twórców, co jest kolejną szansą i tak dalej. 

Podobnie jest z zagrożeniami np. doba jest za krótka, więc mogę nie mieć czasu tworzyć podcast, albo poświęcać wystarczającą ilość czasu, by stworzyć społeczność wokół niego. 

Następnym elementem samoanalizy było wypisanie moich lęków i obaw i podobnie odchodziły od nich strzałki, które łączyły dane lęki, pokazywało, że jedno wynika z drugiego, dzięki czemu wiem nad czym musze pracować w pierwszej kolejności, by się ich pozbyć. Można potem wypisać sobie właśnie co zrobić, by się od nich uwolnić. 

Kolejna rzecz, to było “Co by się musiało stać, bym uznała moje życie za porażkę”, okazało się, że takich rzeczy jest bardzo mało, a znowu dogłębna analiza poprzez rozbicie pozwoliło na stwierdzenie co muszę zrobić, by do tego nie dopuścić.

Potem zrobiłam odwrotną rzecz i wypisałam jakie jest moje wymarzone życie. To jest również dobry sposób na określenie celów. 

Kiedy czuję się źle?”, czyli co sprawia, że mam doła i analogicznie “Co sprawia mi radość?”. Dzięki temu wiem czego unikać, a czego robić jak najwięcej.

Kolejną częścią po samo analizie była rodzina i przyjaciele.

Wypisałam każdą osobę, którą uznałabym, że jest mi bliska, albo w jakiś sposób jest ważna, albo z którą mam częsty kontakt i zaczęłam wypisywać co mnie z daną osobą łączy, co jej zawdzięczam, za co ją lubię i nie, co bym chciała by w sobie zmieniła itp. 

Następnie można wypisać sobie swój ideał partnera/partnerki, przyjaciela, rodzica itp. I porównać sobie co mamy już teraz w danej relacji, a czego nam brakuje. Najczęściej okazuje się, że nawet jeśli mieliśmy zastrzeżenia do danej osoby, to w sumie biorąc pod uwagę nasz ideał jest więcej pozytywów niż negatywów i powinniśmy bardziej doceniać dane osoby. Nie jest tak zawsze, ale jeśli faktycznie różnice są duże może warto wtedy przemyśleć daną relację, czy jest aby na pewno dla nas wartościowa. 

W tej części dałam sobie jeszcze jeden punkt, a mianowicie co zazdroszę i komu. Nie wiem jak wy, ale ja czasami mam takie wrażenie, ze inni miewają lepsze życie, ciekawsze, szczęśliwsze itp. Zwłaszcza jak się przegląda insta. Takie wypisanie sobie co zazdrościmy od konkretnej osoby i przeanalizowanie sobie tego dlaczego tak jest, co my mamy za to pozwala pozbyć się tej zazdrości i docenić co mamy. 


Ostatnim punktem jest zdrowie. Tutaj wypisujemy co chcemy mieć ze zdrowia i jak to osiągnąć. Schemat podobny jak przy innych rzeczach. np. prowadzić zdrowszy tryb życia, czyli np. mniej się stresować, czyli rozwijać się pod względem psychologicznym, badać się regularnie itp. 

Czy to wszystko do czego możemy wykorzystywać nasz bullet journal? Zdecydowanie nie. Ogranicza nas tylko wyobraźnia. Możemy w nim zaplanować szczegółowo dane przedsięwzięcia, wyjazdy, jeszcze bardziej robić analizę siebie, zrobić sobie z tego własny podręcznik z zakresu samoświadomości i akceptacji, można zrobić kalendarz i wiele innych rzeczy.

Wiem, że może być ciężko to wszystko sobie zwizualizować, postaram się zrobić może jakiś cykl na Instagramie związany z bullet journal. Zobaczymy jak to wyjdzie. 

Mam nadzieję, że wy również odkryjecie ile zabawy, a przede wszystkim pożyteczności może przynieść prowadzenie takiego nazwijmy to notatnika.