Zanim zostałam mamą myślałam, że rodzicielstwo to niesamowita przygoda, która będzie podobna do chodzenia po górach, czyli męcząca, ale satysfakcjonująca. Wiedziałam, że trzeba się wcześniej odpowiednio przygotować, dlatego też chodziłam na szkołę rodzenia i dużo czytałam. Cóż, nikt mi nie powiedział, że zamiast po zwykłej trasie górskiej będę przemierzać drogę ku Mont Everest i to jeszcze zimą… Macierzyństwo jest piękne, daje dużo miłości i satysfakcji, ale jest przy tym cholernie trudne i to zaczynając od momentu ciąży. Wiele razy słyszałam, że ciąża to nie choroba, że nie ma co narzekać, później nie będzie łatwiej, a poza tym tyle kobiet przez to przechodzi i daje radę. To nie pomaga, wręcz odwrotnie. Poród? W filmach chwila moment i po strachu, a w rzeczywistości? Więcej ma to z Piły, niż amerykańskiej komedii. Okres po porodzie? No brawo, udało ci się, ale teraz nie marudź, tylko poświęć się w pełni dla dziecka zapominając o sobie, wszak teraz jesteś matką, to twój obowiązek… Ten odcinek jest dla wszystkich, którzy myślą, jak powyżej ale przede wszystkim dla mam, by wiedziały, że nie są same, że nic z nimi nie jest nie tak. Wszystkiego najlepszego drogie mamy, jesteście niesamowite ❤️
Wszyscy pewnie znacie słowo madka i różnego typu memy wyśmiewające je i ich zamiłowanie do bąbelków, a także ich słynnego dej. Nie powiem, kiedyś i mnie to mocno śmieszyło, teraz trochę mniej. Dlaczego? Raz przeraża mnie, że mogą być takie osoby, dwa wkurza mnie, że przez takie osoby coraz częściej każda mama jest w jakiś sposób przyrównywana do madki.
Madka to wytwór patologiczny, pokazujący, że można zrobić sobie dziecko tylko dla pieniędzy, albo, że totalnie niektórzy nie nadają się do bycia rodzicem, bo wyżej w priorytetach stoją zrobione paznokcie i paczka fajek, niż mały człowiek. Przyrównywanie każdej mamy do madki, bo nie jest idealna niczym z plakatu z lat ’50 jest krzywdzące.
Wychodzi się z założenia, że prawdziwa mama kocha bezgranicznie, myśli tylko o dzieciach, nic tylko z nimi by siedziała, się zajmowała, przy okazji jeszcze domem, była przy tym radosna, piękna i zadbana, bo przecież cały dzień siedzi w domu, więc mogłaby zrobić takie rzeczy, co nie? Kiedyś kobiety tak robiły, niektóre współcześnie też, więc czemu ty kobieto nie mogłabyś być taka sama?
Cóż odpowiedź jest prosta i składa się z kilku rzeczy:
1. Każdy z nas jest inny, inaczej działamy w stresie, różnych warunkach, inaczej się zachowujemy, mówimy, wyglądamy, więc skoro tak bardzo cenimy indywidualność i wyjątkowość, czemu każda mama ma być taka sama? By w razie czego jak się dziecko pomyli nie odczuwało większej różnicy?
2. Ilość obowiązków jakie wynikają z posiadania dziecka jest ogromna i może być przytłaczająca. Niektóre kobiety stawiają jako priorytet wygląd domu czy własny, kosztem np. snu, jedzenia, rozwoju. Inne wolą mieć bałagan, może nie wyglądać jak milion dolarów, ale przespać się trochę, by dalej działać.
Czy wystarczy być dobrze zorganizowanym by wszystko ogarnąć? Dobra organizacja może wiele pomóc, ale jeśli chcemy prowadzić fajne życie, ładnie wyglądać, mieć zadbany dom, szczęśliwą rodzinę, być wyspanym itd. Samemu może być ciężko. Dlatego tak ważne jest by mieć wsparcie. Przede wszystkim partnera. Ok. chodzi do pracy, zarabia, ale w przeciwieństwie do mamy, może w spokoju coś zjeść, iść do łazienki, porozmawiać z kimś o czymś więcej niż zabawkach i bajkach. Nie mówię, że chodzenie do pracy jest łatwe i przyjemne, ale że zajmowanie się domem i dziećmi też jest ciężkie. Praca zawodowa w większości przypadków ma swój początek i koniec, a potem do następnego dnia już ma się od niej spokój. W przypadku macierzyństwa, czy ogółem rodzicielstwa, to niekończący się dzień świra.
Karmienie, przebieranie, karmienie, usypianie, karmienie, przebieranie, przebieranie, karmienie, zabawa itp. Czasami ciężko jest odłożyć dziecko, bo co chwila płacze, a noszenie takiego kilkukilogramowego berbecia bywa męczące. Więc gdy w końcu nadchodzi upragniona chwila spokoju, to mając do wyboru chwilę odpoczynku, a kolejne obowiązki, raczej wybierze się to pierwsze. Warto to zrozumieć i zamiast krzyczeć, czy nabijać się, że matka nic nie zrobiła, to lepiej pomóc.
Nie jesteśmy ze stali, mamy swoje granice, emocje. Zwalanie wszystkich obowiązków na jedną osobę i jeszcze dopiekanie jej, że sobie nie radzi może doprowadzić do najprościej rzecz ujmując załamki. Po niektórych będzie to widać, inne będą udawać, że jest ok, a w środku pękać na miliony kawałków. No bo co ze mną jest nie tak? Czemu nie daje sobie rady? Jestem beznadziejna, nikt inny tak nie ma, wszyscy dają sobie radę, tylko nie ja… i tak dalej. Nasze społeczeństwo wywiera za dużą presje na matkach, nie daje im prawa do bycia sobą, do emocji, do sprzeciwu, granic. Zostałaś matką, to nią bądź, weź odpowiedzialność za swoje czyny. Tylko cholibka samemu dziecka się nie zrobi, więc czemu obarczamy tymi obowiązkami tylko matki i czemu tylko je z tego rozliczamy?
A nawet jeśli któraś sobie świetnie daje radę i cieszy się, że jej się wszystko udaje, to krytykujemy, co to za wyczyn niby urodzić dziecko i się nim zająć?
Filmy pokazują ciąże jako nudności i dziwne zachcianki, czasami wahania emocjonalne, a poród jako nagłą akcję, kilka minut i po robocie. Radość, łzy, wszystko gites można wrócić do domu i w pełni zapału zajmować się małym bombelkiem co to tylko leży.
Nikt nie pokazuje jednak, że nudności mogą się zdarzyć wszędzie i o każdej porze. Że łatwiej złapać infekcję, że nie można stosować niektórych nawet najzwyklejszych leków, że może boleć podbrzusze, że można mieć choroby ciążowe jak np. cukrzyca, problemy z hormonami, ciśnieniem itp. Że stanie w kolejce może męczyć, bo organy ma się stłoczone i ciężej się oddycha. Że na tydzień przed porodem można mieć już skurcze, które będą boleć, nie pozwalać spać. Ze poród może trwać nawet dobę, że nie można przez ten czas nic jeść i pić (teoretycznie się od tego odchodzi, ale w wielu szpitalach nadal tak jest). Że podczas porodu wymiotuje się, popuszcza, boli tak, że chce się umrzeć. W niektórych szpitalach nie może być osoba towarzysząca i trzeba to wszystko przeżywać samemu, w niektórych nie ma środków znieczulających, w niektórych nawet nie możesz sobie wybrać pozycji w której chcesz rodzić. Że krocze może pęknąć, albo zostać nacięte. Że blizny mogą się długo i boleśnie goić, że cesarka to operacja i wiążą się z nią pewne konsekwencje. Że po porodzie można nie czuć miłości do dziecka i się nie cieszyć, że jest się tak padniętym, że tylko patrzy się w sufit. Że nie można przez jakiś czas normalnie siedzieć, że skurcze czasami utrzymują się przez okres połogu, bo macica się obkurcza, że wszystko może boleć. Że mogą pojawić się powikłania zdrowotne. Że karmienie piersią na początku może nie być łatwe i przyjemne, mogą robić się zastoje, rany na brodawkach, a przy tym wszystkim musisz ogarniać jeszcze nowego małego człowieka.
Zmuszanie by ktoś wbrew własnej woli to wszystko przechodził jest okrucieństwem. Niestety nasze społeczeństwo wymusza poświęcanie się, bo według nich w momencie zagnieżdżenia się zarodka tracisz swoją osobowość i stajesz się tylko matką, a matki przecież musza być idealne i się zawsze poświęcać.
Żeby nie było. Macierzyństwo, czy ogółem rodzicielstwo jest czymś wyjątkowym, pełnym różnych emocji. Cieszę się, że jestem mamą, nie żałuję i chciałabym być nią jeszcze raz, mimo tego, jak wiele wysiłku to wymaga, jak trudne jest to. Ale to jest moja świadoma decyzja. Mam to szczęście, że mam wsparcie bliskich, nawet gdy są ode mnie daleko, a to już luksus.
Cieszy mnie to, że coraz więcej się mówi na te tematy, dzięki temu matki wiedzą, że to nie tak, że one są beznadziejne, tylko tak ciężkie jest macierzyństwo. Poza tym wzrasta też świadomość społeczna i mam nadzieję, że z czasem presja nałożona na kobiety zmaleje do zera, że coraz więcej osób będzie podchodziło świadomie do rodzicielstwa i wspólnie zmagało się z jego trudami.
Dlatego też postanowiłam stworzyć ten odcinek by uświadomić wszystkich, którzy macierzyństwo znają z opowieści, filmów i internetu, a także by wesprzeć mamy – nie jesteście same.
Stworzyłam ankietę, którą przeprowadziłam na FB. Umieściłam ją na kilku forach dla mam, a także na swoim prywatnym profilu. Odzew był całkiem spory. A wyniki, cóż z jednej strony niby nic zaskakującego dla mnie, bo wszak takie są realia, a jednocześnie przykre jak wiele kobiet przechodzi takie problemy. Ogólnie uważam to badanie za udane, chociaż w głowie pojawia mi się więcej pytań o które chciałabym zapytać mamy, ale cóż. Może następnym razem.
Zacznijmy może od metryczki, by pokazać kto wg odpowiedział.
Odpowiedzi było 65. Uważam to za całkiem niezły wynik jak na 2 dni.
Ok. 68% stanowiły kobiety w wieku 26-35 lat (44 osoby ), ok. 28% 36-45 (18 osób), reszta, czyli 3 osoby 18-25.
Ok. 86% ( 56) stanowiły kobiety z wykształceniem wyższym, reszta z średnim.
Jak widać nie zawsze ciąża równa się poród, przytulam te wszystkie mamy. Też warto tu podkreślić, że jeśli ktoś był w ciąży więcej niż raz to na pytania odnosił się ogólnie do swoich wszystkich ciąż.
To tyle wstępu, przejdźmy do pytań. Ankietę podzieliłam na 5 części 1. Ciąża, 2. Poród, 3. Połóg i 1 rok dziecka, 4. Metryczka, 5 bonus o którym wspomnę na koniec.
Ciąża
Ponad 60% kobiet twierdzi, że dobrze zniosła ciążę, niecałe 31% uważa, ze źle, reszta nie jest w stanie określić. Jest to bardzo ciekawe, szczególnie, że prawie 57% była zmuszona być w szpitalu ze względu na stan zdrowia swój lub dziecka. Ale tylko, a może aż 38% miała ciążę zagrożoną.
Zapytałam się też jakie dolegliwości ciążowe miałaś w ciąży. O dziwo nie kończy się tylko na mdłościach, zachciankach, i bólu pleców, ale było wiele więcej odpowiedzi.
- 45 osób powiedziało, że miało bóle pleców,
- 43 mdłości,
- 40 zgagę,
- 18 ból brzucha,
- 12 wymieniło częstsze infekcję,
- 10 omdlenia/ stracenia przytomności i tyle samo cukrzycę
To najczęsztze dolegliwości, oprócz tego pojawiły się takie jak:
- nadciśnienie,
- cholestaza,
- rwa kulszowa,
- niedoczynność tarczycy,
- krwawienia, bóle w pachwinie, bioder, miednicy, krocza, zespół niespokojnych nóg, problemy ze skórą, zakrzepica, obrzęki nóg, depresja, stres, migreny, problemy ze snem.
To co najczęściej pojawiało się przy pytaniu o to co w ciąży było najgorsze najczęściej powtarzały się dolegliwości które wcześniej wymieniłam, a także strach o dziecko, czy jest na pewno zdrowe, czy wszystko z nim ok, trzecią najczęstszą kategorią odpowiedzi było tycie.
Ale, żeby nie było, że skupiałam się tylko na samych złych rzeczach zapytałam się również o to co było najlepsze w ciąży i najczęściej to były odpowiedzi: ruch dziecka, oczekiwanie na dziecko, dużo czasu dla siebie, a także możliwość jedzenia kiedy się chce. Doskonale was rozumiem.
Ogółem większość kobiet ocenia swój stan psychiczny na bardzo dobry. 26% na 8, 18,5% na 9, ok.14% na 10. Poniżej 5 odpowiedziało tylko 6 kobiet, z czego żadna nie dała 2.
To bardzo dobry wynik i sądzę, że mogło mieć na to wpływ, że prawie 80% kobiet miało wsparcie w czasie ciąży. Tylko 6% twierdzi, ze nie, pozostałe nie są w stanie powiedzieć.
Pocieszający jest też fakt, że 80% ktoś ustąpił pierwszeństwa ze względu na ciążę. Myślę, że to dobry wynik, mógłby być lepszy. Dlatego apeluję, edukujmy innych, że kobiecie w ciąży jest ciężko i ustąpienie jej jest mała/ wielką pomocą, a jeśli ktoś się zastanawia dlaczego powinien to robić, to proszę się cofnąć to tematu dolegliwości i pomyśleć sobie jak samemu by się czuło przechodząc przez to.
Zapytałam się też czy będąc w ciąży czuły presję od innych/ społeczeństwa. Na szczęście nie wszystkie tego doświadczały, ale jeśli już to najczęściej wymieniane były typu po co ci kolejne dziecko jeśli kobieta miała już co najmniej 2., a przede wszystkim, że ciąża to nie choroba i nie mają co narzekać na dolegliwości, przecież tyle kobiet ma to i jakoś sobie dają radę. Warto się tu zatrzymać. Zabranianie innym wyrażanie swoich emocji, dzielenia się swoimi trudnościami sprawia, że potem tym bardziej nie chcemy dzielić się swoimi przemyśleniami, trzymamy to wszystko w sobie, co nawarstwia się i może prowadzić do problemów, strachu, myśleniu, że jesteśmy niewystarczające, a nawet depresja. Tak więc proszę was ludzie, nie mówcie takich rzeczy, nikomu. Nie mówię, by skakać nad każdą skargą i głaskać po główce, ale czasami jest to bardzo potrzebne. Zamiast mówić nie narzekaj itp. Lepiej okaż zrozumienie, zapytaj się jak możesz pomóc, albo po prostu przytul. To o wiele lepsze. Bo jeśli mówisz takie rzeczy, to nie dziw się, że nagle taka osoba nie mówi ci już nic.
Ostatni wynik z tej części było czy twoje oczekiwania względem ciąży pokryło się z rzeczywistością. 40% odpowiedziało tak, ok.32% odpowiedziało, że nie, reszta nie wie.
Poród
Najgorsze doświadczenie w życiu jakie miałam okazję przeżyć. Prosiłam by mnie zabili. A po czułam się tragicznie. Ale powiem więcej za chwilę, przejdźmy do pytań.
Niecałe 80% rodziło z partnerem i tylko niecałe 4% z jakąś inną osobą towarzyszącą.
Jeżeli chodzi o rodzenie w czasie covidu, większość odpowiadających uniknęła tego losu, jednak jeśli już któraś doświadczyła, to mówiły, ze zabrały im możliwość rodzenia z osobą towarzyszącą, co bardzo przeżyły. Nie dziwię się, bo rodzenie z osobą towarzysząca jest mega istotne i nie wyobrażam sobie rodzić sama. Ja dosłownie zapomniałam podczas porodu jak się oddycha i mój mąż musiał mi przypominać, był też moim łącznikiem z lekarzami i położną, pomagał mi wstawać, zmieniać pozycję, wspierać. Był nieoceniony. Zgadzają się też z tym ankietowane. Wszystkie jednoznacznie zgodziły się, ze posiadanie osoby towarzyszącej podczas porodu jest ważne. Najczęściej wymieniane to właśnie, wsparcie, dawanie spokoju i bezpieczeństwa, mobilizuje, jest łącznikiem, walczy o prawa matki rodzącej, pomaga radzić sobie z bólem, a także by widział jakie to wszystko jest straszne.
Tym bardziej, że poród nie jest chwilą moment, chociaż czasami zdarzają się takie wypadki, to jednak jest więcej przypadków tych dłuższych. Zadałam pytanie jak długo trwał twój najdłuższy poród. Najdłużej było 5 dni. Kobieto jak ja ci współczuję, nie jestem w stanie sobie tego wyobrazić. Ja rodziłam 14h i myślałam, ze nie wytrzymam więcej. 1 osoba powiedziała, ze kilka dni, inna że 40H, 4 osoby powiedziały, że ich poród trwał dobę, 1x 22h, 2x 20h, poniżej 20h do 15h rodziło 6 kobiet, od 10 do 14h 10 kobiet, poniżej 10 do 5h 17 kobiet, poniżej 5h 16 w tym 2 kobiety, które rodziły 15 min! Nie wiem jak to zrobiłyście.
Ponad 70% kobiet twierdzi, że personel w szpitalu był pomocy, 11% twierdzi, że nie, 17,5% nie wie.
Jeśli chodzi o formy łagodzenia bólu, w większości odpowiedzi pojawiały się stwierdzenia, że szpital oferował jakieś, ale nie wiwatujmy tak szybko, bo o znieczuleniu zewnątrz oponowym wspomina niecałe 15 osób. Reszta wspomina o paracetamolu, opioidy, prysznic, masaż, zmianę pozycji, piłkę do skakania, gaz. Szału nie ma.
A teraz pytanie, którego wyniki wstrząsnęły mną najbardziej, wybór pozycji do rodzenia. Dla niewtajemniczonych powiem, że najbardziej znana pozycja na plecach, która zawsze jest pokazywana w filmach jest jedną z ulubionych pozycji lekarzy, bo łatwo się dostać do wszystkiego. Przy okazji jest to najgorsza z możliwych pozycji dla rodzących. Ze względu na to, że podniesiona miednica sprawia, że nie pomaga grawitacja. W każdym bądź razie, ponad 49% kobiet powiedziało, że nie miało wyboru pozycji porodowej. Ok. 33% miało możliwość tylko do pewnego momentu, czyli już na same wypchnięcie dziecka musiały się położyć. Tylko 17,5 % miało możliwość wyboru pozycji do końca.
Co do zabiegów, które były po porodzie, część z pań rodziła przez CC, co jest jedną wielką operacją, która wiąże się z ryzykiem jak każda inna i dochodzeniem dłużej niż po porodzie naturalnym. Dużo pań też skarżyło się na nacinanie krocza miało ich aż 41 pań!, było też ok. 10 pań, które miały łyżeczkowanie, czyli mechaniczne oczyszczanie macicy z resztek łożyska. Bo nie wiem czy wiecie, ale po urodzeniu dziecka trzeba jeszcze urodzić łożysko. Zdarzały się też wpisy dotyczące szycia pochwy także od środka, kleszcze, przetoczenie krwi, operacja po wypadnięciu podczas parć jelita, a także vacum. Ja sama miałam vacum, bo synowi spadło niebezpiecznie tętno, a na CC było za późno. Miałam tego pecha, że przy nacinaniu, 3 na 4 pary nożyczek było tępych i trzeba było wymieniać na nowe i znów próbować…
To co kobiety czuły podczas porodu to przede wszystkim ból i strach. Nie dziwne, ja krzyczałam by mnie zabili, robiło mi się jednocześnie gorąco, zimno, mdlałam, a pod koniec jak parłam miałam czerwono przed oczami.
Kobiety też właśnie wspominają, ze czuły jakby umierały, chciały by się to skończyło, bały się o siebie i swoje dziecko, że są tu za kare, bały się, że nie dadzą rady, osamotnienie, lęk przed nieznanym, bezradność, ale też niektóre czuły radość i podekscytowanie.
Ponad 50% kobiet uważa, że poród był gorszy niż się spodziewały, nie dziwne, bo niby skąd miały wiedzieć, gdy nadal o porodach rzadko się mówi, w pop kulturze pokazywane są jako proste i szybkie, chociaż bolesne, a na szkołę rodzenia nie każdy chodzi.
To co dla ankietowanych było najgorsze to przede wszystkim ból, potem brak wsparcia i tłumaczenia co się dzieje, strach, wymioty, utrata sił, zmęczenie, pęknięcie, parcie, lęk przed nieznanym.
Większość pań, które otrzymały swoje dzieci po porodzie czuło radość, szczęście miłość i ulgę. Ale niektóre niepewność, poczucie, że powinna coś czuć, a nie czuję. Doskonale to rozumiem. Sama jak dostałam dziecko nic nie czułam. Wiedziałam, że powinnam coś zrobić, więc głaskałam syna machinalnie mówiąc, że jest wszystko ok. nie wiem kogo bardziej uspokajałam. Syn był ze mną tylko 10 min, potem trafił do inkubatora i przez następne kilka godzin go nie widziałam. Nie czułam nic, tylko pustkę. Nie byłam w stanie nic zrobić, nawet odpowiedzieć. 2h leżałam i patrzyłam się w sufit. Dopiero z czasem nauczyłam się kochać swoje dziecko i teraz nikogo tak bardzo jak jego nie kocham. Do wszystkich mam, które miały to co ja, czyli w przypadku ankiety prawie 14% i te 9%, które nie były pewne, nie martwcie się. Przyjdzie z czasem, nie oznacza to, że jesteście gorszymi matkami.
Pamiętacie jak mówiłam, że zdecydowana większość czuła się bardzo dobrze w czasie ciąży? No to po porodzie w skali 1-10 tylko 9% czuło się 10/10, ocenę 9 dało 6%, 8,7,6 dało po 13,6%, najwięcej osób dało 5 – 15%, 4- 10%, 2 i 3 po 3% i 1/10 oceniło 12% kobiet.
Pierwszy rok dziecka:
Ok. 60% bliskich miało wsparcie podczas 1 roku życia, gdzie w ciąży wsparcie otrzymywało prawie 80% osób, a ponad 22% nie wie czy otrzymało jakiekolwiek wsparcie.
Najwięcej wpierają nas partnerzy, ta odpowiedź pojawiła się 54 razy, drudzyw kolejności są dziadkowie naszej pociechy 46 osób wskazało, 3 miejsce z przewagą 1 głosu mieli przyjaciele (21 głosów), a potem rodzeństwo (20 głosów).
Jeśli chodzi o fizyczne dochodzenie po porodzie, to rozstrzał był duży, niektóre czuły się dobrze tuż po porodzie, inne dopiero po pół roku. Najczęściej był to 1-2 tygodnie, albo 1-2 miesiące. Zaś jeśli chodzi o dochodzenie psychiczne, to tu większość praktycznie od razu była gotowa psychicznie, najdłużej 2 osoby dochodziły ok. 3 lat, niektóre cały czas dochodzą do siebie. Najczęstszą z odpowiedzi jeśli ktoś potrzebował czasu było ok. 6 miesięcy, ale pojawiały się zarówno krótsze jak i dłuższe okresy.
Jeśli chodzi o presję jaką na młode mamy wywołuje społeczeństwo to przede wszystkim za dużo dobrych rad, od karmienia, spania, ubierania, wszystko sprzeczne, życie dziecka stawiano ponad matkę, mamy czuły presję, by karmić piersią, by poświęcić siebie dla dobra dziecka, a jednocześnie być perfekcyjną panią domu, by dawały z siebie zawsze 100%, by szybko doszły po porodzie, że skoro dziecko płacze to jesteś złą matką, nie możesz wyrazić swoich uczuć, że ma dzieci tylko po +500
15 mam przyznało się do depresji poporodowej, tylko część z nich otrzymała wsparcie, zazwyczaj od lekarza zamiast rodziny.
Czy miałaś jakieś dolegliwości fizyczne po porodzie:
– bóle pleców, nietrzmanie moczu, rozejście mięśni, zapalenie piersi, hemoroidy, pozostała cukrzyca, bóle podbrzusza, anemia, zapalenie pęcherza, ból krocza, problemy z chodzeniem i staniem, nadciśnienie, otyłość, problemy z postawą, zgaga, problemy z gojeniem się ran. Część osób naszczęscie nie miała żadnych dolegliwości.
Co było najtrudniesze dla ciebie w pierwszym roku życia dziecka?
- przede wszystkim wyczerpanie i brak snu. Tu fun fact, dziecko może śpi dziennie kilkanaście godzin, ale jest to sen przerywany wieeeeeeeleoma przerwami, więc zapomnijcie o wysypianiu się.
- karmienie piersią, sądzę, że wiele osób nawet nie zdaje sobie sprawy z tego ile problemów może być podczas karmienia, nawał, brak pokarmu, zapalenia, pogryzione brodawki, ból.
- zapomnienie o swoich potrzebach,
- logistyka, depresja, dowiedzenie się o chorobie dziecka, brak wsparcia, uczenie się cierpliwości, brak zrozumienia, problemy zdrowotne, kolki dziecka, nie rozumienie dziecka, lęk o dziecko, niewiedza, bezradność, brak siebie, samotność, ciągły dotyk, strach przed stosunkiem po porodzie, nauka jedzenia.
Czy twoja relacja zmieniła się po pojawieniu dziecka?
Prawie 44% odpowiedziało tak, na gorsze. To smutne i wydaje mi się z tego że za wiele nie mówi się o tym jak wygląda prawdziwe rodzicielstwo i partnerzy nie są na to gotowi. Niecałe 20% powiedziało, że na lepiej, niecałe 23 bez zmian, ok. 14% nie wie.
Najtrudniejsze w byciu mamą jest:
Cierpliwość, ciągłe bycie pouczaną, bycie w ciągłej gotowości, brak odpoczynku, sprostanie wymagań, wszystko, odpowiedzialność za dziecko, bycie wzorem, brak sił, poczucie winy, że nie jest się wystarczającym, brak starej siebie, dzielenie się miedzy byciem mamą, a żoną, bycie konsekwentną, stres, choroby, bycie samotną mamą, brak czasu dla siebie, bezsilność, brak specjalistów, brak własnego życia, rezygnowanie ze swoich potrzeb, nadmiar obowiązków, bunt.
Co jest najlepsze?
Jednoznacznie, miłość dziecka, jego uśmiech, słowa kocham cię, i wszystko co się ztym wiąże, a także cisza kiedy śpią,
Prawie 50% nie wyobrażało sobie tak pierwszego roku życia dziecka. Tylko 34% miała tak.
Ponad 50% zazdrościła koleżance myśląc, że radzi sobie lepiej, ok 41,5% nie miało tak.
Większość uważa, że internet przekłamuje macierzyństwo w niemal każdym aspekcie.
Ok. 17% mam żałowały, że urodziły swoje dzieci, ok. 9% myśli, że może.
Prawie po równo jeśli chodzi o powiedzeniu komuś o swoich uczuciach/ niepewnościach/ samotności itp. Niestety część osób, które to powiedziały, nie znalazły wsparcia, te które nie mówiły bały się ocenienia, nie chciały wyjść na gorsze i twierdziły, ze przecież nie ma się czym chwalić.
Najgorsze zdanie jakie może usłyszeć mama od innych weź się w garść, co marudzisz inni mają gorzej, większość usłyszała choć raz w życiu ten tekst. Tylko 4 panie powiedziały, ze pomogło im to stwierdzenie, z czego 2 tylko trochę.
Co byś powiedziała sobie sprzed ciąży?
- zmień szpital, w którym będziesz rodzić,
- bierz pigułki,
- nie spiesz się,
- ciesz się chwilami,
- czeka cię inne, lepsze życie,
- delektuj się wolnością i snem,
- dużo cierpliwości,
- wyluzuj,
- daj sobie pomóc,
- poród nie jest taki straszny (zazdroszczę w takim razie doświadczenia XD ),
- słuchaj siebie i swojego organizmu,
- nie słuchaj rad innych,
- znajdź innego ojca dla dziecka,
- warto,
- dasz radę,
- więcej wiary w siebie,
- nie jedz tyle po ciąży,
- pozwól sobie być nieidealna,
- wszystko się zmieni
- skup się na sobie i swoich potrzebach, szczęśliwa mama, to szczęśliwe dziecko,
- nie będzie łatwo,
- wszystko mija,
- nie spiesz się z drugą ciążą,
- jest hardcorowo,
- nie musisz wszystkiego wiedzieć od początku, dasz radę, zadbaj o dużo wsparcia,
- jesteś silna,
- to, że płacze nie oznacza, że je krzywdzisz.
Ponad 60% mimo swojego doświadczenia i dolegliwości zdecydowałaby się na kolejne dziecko.
Czy w pierwszym roku życia dziecka zrobiłaś coś dla siebie:
- Nic,
- Pracowałam,
- Sport
- Byłam raz na jodze,
- Wszystko co wcześniej,
- Spotykałam się z przyjaciółkami,
- Sesje zdjęciowe,
- Kosmetyczka,
- Biegam
- Kilka samotnych wyjść,
- Studia,
- Fryzjer,
- Kontynuowałam studia,
- Szkoliłam się,
- Brałam kąpiele,
- Mąż wziął resztę rodzicielskiego,
- Stomatolog,
- Śpiewam w kapeli,
- Tatuaż,
- Masaż.
Jak widzicie bycie matką nie jest łatwe, bycie w ciąży, poród też nie. Wiąże się z wieloma wyrzeczeniami, bólami, dolegliwościami, samotnością, presją, ale także z wielko miłością, radością i odpowiedzialnością. Warto mieć kogoś przy sobie, kto by nas wspierał.
To co przechodzą kobiety od początku ciąży, po resztę macierzyństwa nie jest instagramowym słodkim światem bez problemów, jest wiele płaczu, bezsilności. Problemów zdrowotnych. Dlatego uważam, ze nie można zmuszać tego do kogoś. Niech każdy świadomie wybierze, czy chce być matką, bo wiąże się z tym ogromna odpowiedzialność.
Na koniec bonus. Drogie mamy, jesteście wspaniałe, silne. Jesteście wystarczające. Bądźcie z siebie dumne i świętujcie. Dzisiaj wasze święto, ale nie poprzestańcie na nim. Niech każdego dnia przepełnia was duma z tego, jaką matką/ kobietą jesteś.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.